Pani Alicjo, gratuluję wyboru na funkcję przewodniczącej rady miejskiej. Chciałbym rozpocząć naszą rozmowę od kilku pytań dotyczących przeszłości. Jako osoba, która śledziła pani kampanię nurtuje mnie teraz, dlaczego przed wyborami wasze środowisko tworzyło zgrany zespół, a później drogi pani i Marcina Kleczkowskiego tak się rozeszły?
-Dziękuję za gratulacje, decyzja aby objąć tą funkcję była dla mnie jedną z trudniejszych ale to koledzy i koleżanki radni powierzyli mi to zadanie po konsultacjach z członkami partii Prawa i Sprawiedliwości. Owszem kampania była bardzo udana, otrzymaliśmy 8 mandatów i stworzyliśmy największy klub w radzie miasta. Niestety kandydat naszego ugrupowania na burmistrza pan Marcin Kleczkowski nie powtórzył tego sukcesu zajmując przedostatnie miejsce, co już wtedy powinno nam dać dużo do myślenia. Problemy zaczęły się już po pierwszej turze wyborów samorządowych. Przewodniczący klubu podjął wtedy decyzję o poparciu aktualnego burmistrza Mirosława Karolczuka bez jakiejkolwiek konsultacji z pozostałymi członkami klubu, natomiast gdy przyszło do udzielenia absolutorium razem z radnym Miklasem wstrzymał się od głosu. Pozostałych podejmowanych przez siebie decyzji również z nami nie konsultował, nie zwoływał posiedzeń klubu na nasz wniosek, traktował członków klubu przedmiotowo, lekceważył i odrzucał zgłaszane przez nas pomysły i projekty uchwał. Jeżeli już udało się nam jakimś cudem uzgodnić wspólne stanowisko w ramach klubu, przewodniczący tuż przed głosowaniem zmieniał je bez uzasadnienia (np. uchwała o opłacie adiacenckiej, która miała zabezpieczać interes mieszkańców). Zachowywał się w sposób autorytarny i nie okazywał nam elementarnego szacunku. W ten oto sposób pan Kleczkowski bardzo szybko stracił zaufanie moje, jak i pozostałych członków klubu radnych PiS, którzy głosowali za jego odwołaniem.
Napisz komentarz
Komentarze