Nie tak to miało wyglądać. Polska rozpoczęła eliminacje do Mistrzostw Świata 2018 od wyjazdowego remisu z Kazachstanem. To dopiero początek, nie ma co dramatyzować. Ale znakomicie spisująca się podczas eliminacji i samego turnieju Euro 2016 drużyna, ewidentnie złapała zadyszkę. Nie tylko brak zwycięstwa, ale także styl zaprezentowany na boisku, był tego dnia wyjątkowo niemrawy.
Bartosz Lipiński
21.09.2016 13:37
(aktualizacja 13.04.2023 10:49)
Autor: Internet
Myślę, że należy to wypośrodkować i przede wszystkim znaleźć błędy po swojej stronie. Bo, że murawa była sztuczna, nie jest jakimkolwiek wytłumaczeniem. Była jednakowa dla obydwu drużyn. Że sędzia był zbyt pobłażliwy dla wyjątkowo krewkich Kazachów? Agresywna postawa graczy Kazachstanu nie miała wpływu na bardzo słabą grę Polaków, momentami niemających pomysłu na wyjście z piłką z własnej połowy. Nie szukajmy usprawiedliwień. Tym bardziej, że mecz rozgrywany był z początkiem września i aura była sprzyjająca do gry w piłkę. Być może najistotniejszą rzeczą, jaką napiszę jest fakt, że drużyna aspirująca do rangi światowej czołówki, musi wygrywać z takimi zespołami jak Kazachstan. Jest to obowiązek renomowanego teamu. Kto ponosi główną winę za zaledwie 1 punkt przywieziony z Astany? Opinie są podzielone, ale z dużym smutkiem napiszę, iż jak nigdy wcześniej, tym razem nos zawiódł polskiego selekcjonera i jego asystentów. Brak reakcji na wydarzenia boiskowe, był moim zdaniem niezrozumiały. Adam Nawałka przyglądał się nieporadności swoich podopiecznych i czekał z dokonaniem pierwszej zmiany do 83 minuty, gdy Kazachstan remisował z Polską 2:2. Twierdzę, że nie można tak długo czekać ze zmianami, zwłaszcza gdy zespołowi nie idzie. Po to selekcjoner powołuje na mecz ekipę liczącą około 20 zawodników, aby móc z każdego z nich w odpowiednim momencie skorzystać. Przy okazji, nawet jeżeli Nawałka ostatecznie zdecydował się na dokonanie jednej roszady w meczu i to na siedem minut przed zakończeniem regulaminowego czasu gry, przy stanie 2:2, nie powinien wprowadzać defensywnego pomocnika. Tymczasem na podmęczonych rywali, gdy musieliśmy gonić wynik i próbować zdobyć zwycięską bramkę, na boisku zameldował się defensywny Karol Linetty, zmieniając skrzydłowego Bartosza Kapustkę. Zmiany były konieczne, ale czy akurat to wejście można określić mianem "dobrej zmiany"? Jestem niezwykle sceptyczny w tej kwestii. Moją dezaprobatę potęguje fakt, że na ławce rezerwowych był m.in. Łukasz Teodorczyk, który w ostatnich tygodniach robi furorę na boiskach Belgii, gdzie strzelając gola za golem, stał się najważniejszym napastnikiem słynnego Anderlechtu Bruksela. Jeżeli chodzi o wyjściowy skład, chyba największym błędem selekcjonera okazało się pominięcie Artura Jędrzejczyka. Niezwykle uniwersalny obrońca, był bardzo mocnym punktem drużyny na Euro. Nie wiem dlaczego selekcjoner odsunął go od podstawowego składu. Nawałka powrócił do pomysłu z Maciejem Rybusem, jako lewym obrońcą, co można było jeszcze zrozumieć. Wszak Rybus grał przyzwoicie w poprzednich eliminacjach i można wierzyć, iż podtrzyma ten trend. Ale brak Jędrzejczyka w kontekście kontuzji Michała Pazdana, jest dla mnie rzeczą dziwną. Wydawało się, że w takiej sytuacji "Jędza" będzie naturalnym partnerem Kamila Glika w środku obrony.