Organizowany przed kilkoma tygodniami w Augustowie turniej Sparta Cup, w którym wystąpiły zespoły skupiające dzieci i młodzież trenującą aktualnie w akademiach piłkarskich skłoniły mnie do refleksji i przemyśleń nad wartością systemu szkolenia w dzisiejszej piłce.
Bartosz Lipiński
16.09.2016 10:20
(aktualizacja 14.04.2023 08:59)
Rok 1998 i 2000, to czas znamienny dla niemieckiej piłki nożnej. To właśnie wtedy, najpierw podczas Mistrzostw Świata we Francji (odpadnięcie w ćwierćfinale po porażce z Chorwacją 0:3), a następnie Mistrzostw Europy w Belgii i Holandii (ostatnie miejsce w grupie i zaledwie jeden zdobyty punkt) niemiecki futbol zadrżał w posadach. Klęska na dwóch kolejnych wielkich piłkarskich turniejach, była dla niemieckiego giganta czymś upokarzającym. Zwłaszcza, że w zespole od lat grali ci sami zawodnicy, których metryka ewidentnie wskazywała na zmierzch ich umiejętności i możliwości (m.in. Lothar Matthäus, Oliver Bierhoff czy Ulf Kirsten). Niemcy podjęli bardzo odważną, a zarazem znakomitą jak się okazało decyzję: rewolucja kadrowa, odmłodzenie reprezentacji i przede wszystkim przekazanie wielkich pieniędzy na szkolenie młodzieży. To zaowocowało już w kolejnych latach. Najpierw srebrny medal Mistrzostw Świata 2002, brąz Mundialu 2006, wicemistrzostwo Europy w 2008 roku. Na spektakularne efekty trzeba było czekać 10 lat. W 2010 roku Niemcy zdobyli trzecie miejsce Mistrzostw Świata, ulegając w półfinale późniejszymi mistrzom świata z Hiszpanii 0:1. Przede wszystkim był to niezwykle młody zespół. Odpowiedzialność za kreowanie ofensywnych akcji spoczęła na linii pomocy, której środkiem dowodzili: ówcześnie 21 letni Thomas Müller, 22 letni Mesut Özil i 23 letni Sami Khedira. Dodatkowo Müller został królem strzelców turnieju, zdobywając 5 bramek. Imponowały nie tylko wielkie umiejętności piłkarskie młodych zawodników, ale także ich przygotowanie mentalne. Nikogo nie przytłoczyła presja, zagrali bez kompleksów i z dużą pewnością siebie. Niemcy w ciągu dziesięciu lat od postawienia na szkolenie młodzieży, stały się "fabryką gwiazd" i ten trend trwa do dziś. Zaledwie 24 letni obecnie Mario Goetze, określany mianem "złotego dziecka niemieckiej piłki nożnej", zdobył dla Niemiec bramkę dającą zwycięstwo w finale Mundialu 2014, 26 letni Toni Kroos od dwóch lat jest podstawowym piłkarzem Realu Madryt, 27 letni Marco Reus należy do najlepszych rozgrywających świata, a 28 letni Mats Hummels od dawna uznawany jest za najlepszego środkowego obrońcę globu. Nie jest tajemnicą jak duża jest i była zawsze liczba emigrantów zarobkowych przebywających w Niemczech. Talent ich dzieci, Niemcy również potrafili przełożyć na sukces swojej reprezentacji. Wspomniany Khedira jest pochodzenia tunezyjskiego, Özil ma tureckie korzenie, ojciec Karima Bellarabiego jest Marokańczykiem, a Jérôme Boateng ma domieszkę ghańskiej krwi. Co oprócz znakomitych piłkarskich umiejętności i młodego wieku łączy ze sobą tych zawodników? Należą do pokolenia objętego reformą szkolenia po klęskach reprezentacji Niemiec w 1998 i 2000 roku. Stanowią personifikację plonów, które zostały posiane przed 16 laty. Co ważne, nie jest to już ta sama nudna i toporna piłka, z której jeszcze dwadzieścia lat temu słynęły Niemcy. To nie są już Niemcy, o których grze z pewną ironią mówił Gary Lineker: "Piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy". Wraz z reformą systemu szkolenia, Niemcy grają dziś techniczną i ultra ofensywną piłkę, którą znakomicie się ogląda. Przykład podopiecznych Joachima Löwa, to doskonały wzór dla całego piłkarskiego świata. Należy pamiętać o jednym: Niemcy nie rodzą się wybitnymi piłkarzami, oni stają się nimi na drodze rozwoju. Jak system szkolenia wygląda w Polsce? Uważam, że na przestrzeni ostatnich lat, zaszło wiele bardzo pozytywnych zmian. Jeszcze niedawno patrzyliśmy z zazdrością na zachód, rozpływając się nad umiejętnościami technicznymi wychowanego w Holandii Euzebiusza Smolarka. To właśnie Ebi Smolarek, był przed dziesięcioma laty największą gwiazdą reprezentacji Polski. Kontrast pomiędzy nim i zawodnikami ukształtowanymi w Polsce był namacalny. Jedynym "towarem eksportowym" z Polski cieszącym się popularnością klubów europejskich, byli nasi bramkarze. To też z pewnością efekt szkolenia, m.in. słynnej szkoły bramkarzy w Szamotułach, której absolwentem jest np. Łukasz Fabiański. Piłkarska Europa uciekła nam o lata świetlne, ale... pojawiło się światełko w tunelu. Należy pochwalić i docenić inicjatywę budowy Orlików w Polsce. Infrastruktura i baza treningowa to podstawa podczas programu szkolenia. Pamiętam, że kiedy w 2008 roku powstały pierwsze Orliki, pojawiały się głosy krytyczne. Moim zdaniem nieuzasadnione, sport jest największą wizytówką kraju. Rozgrywki „Młodej Ekstraklasy", jak również "Centralnej Ligi Juniorów", przyniosły wymierną korzyść. Mamy pierwsze efekty, potwierdzające słuszność obranego kierunku. Reprezentacja Polski była bardzo blisko medalu podczas Euro 2016. Należy pamiętać, że jest to zespół młody, który ma ciągle dużo do udowodnienia. Warte podkreślenia są dwa nazwiska: Arkadiusz Milik i Bartosz Kapustka. Pierwszy ma dziś 22 lata, a już jest gwiazdą europejskiej piłki. Znakomicie zaprezentował się podczas eliminacji Mistrzostw Europy we Francji, szybko stał się najlepszym strzelcem wielkiego Ajaxu Amsterdam. Kilka tygodni temu za 35 milionów euro przeszedł do włoskiego Napoli. Pierwsze spotkania sezonu 2016/2017 wskazują, że będzie niezwykle mocnym ogniwem zespołu potentata Serie A. Natomiast Bartosz Kapustka, zasilił przed kilkoma tygodniami szeregi mistrza Anglii, Leicester City. 20 letni skrzydłowy, który w ostatnich latach reprezentował barwy Cracovii, to najlepszy dowód na to, iż "idzie nowe w polskiej piłce". Ma za sobą świetny sezon w naszej ekstraklasie i z marszu stał się czołowym zawodnikiem reprezentacji Polski. Zadebiutował w niej zaledwie przed rokiem, w wygranym 8:1 spotkaniu z Gibraltarem, gdzie zdobył jedną z bramek. Kapustka zadziwił piłkarski świat, gdy podczas inauguracyjnego dla Polski meczu na Euro 2016 z Irlandią Północną wyszedł w pierwszym składzie i zagrał absolutnie kapitalne zawody. Polacy zasłużenie wygrali ten mecz 1:0 (po golu Milika), ale to Kapustka był na ustach wszystkich. Nie tylko w Polsce. Zachwyt nad polskim pomocnikiem wyrazili m.in. byli znakomici piłkarze reprezentacji Anglii, Rio Ferdinand i cytowany wcześniej Gary Lineker. Zarówno Milik, jak również Kapustka - to przykład rozwoju systemu szkolenia w Polsce. Za rok Polska będzie gospodarzem Mistrzostw Europy U-21. Prawdopodobnie będą mogli zagrać podczas nich Milik, Kapustka, a także inni znający smak gry w pierwszej reprezentacji: Piotr Zieliński, Karol Linetty i Paweł Dawidowicz (a także wschodząca gwiazda Arsenalu Londyn, Krystian Bielik). Nieodłącznym elementem systemu szkolenia są kwalifikacje i kompetencje trenerów. Dziś trener ma dużo więcej zadań niż przed laty. Obecnie to nie tylko fachowiec swojej dziedziny sportu, ale również strateg, psycholog i mentor. Dawno minęły czasy trenerów, dla których opieka nad drużyną zaczyna się i kończy na: "do przodu!", "do tyłu!" i "dawać, dawać!". Dziś piłkę nożną łączy bardzo wiele z... szachami. Nieustanna analiza gry, wydolności, poruszania się na boisku, a wszystko szczegółowo opisane i rozłożone na czynniki pierwsze. Jak ważny jest w dzisiejszym futbolu inteligentny trener, najlepiej pokazuje przykład maleńkiej Islandii. W 2011 roku nowym selekcjonerem reprezentacji Islandii został Szwed Lars Lagerbäck. Szkoleniowiec o uznanym nazwisku i wyrobionej marce w futbolu miał proste zadanie: wprowadzić piłkarskiego kopciuszka na salony. Niewielu przypuszczało, że się uda. Tymczasem prowadzona przez Lagerbäcka Islandia najpierw zakwalifikowała się do baraży eliminacji Mistrzostw Świata 2014, a następnie szturmem wdarła się na Euro 2016, wyprzedzając w grupie eliminacyjnej m.in. Holandię. Już sam awans na Mistrzostwa Europy był dla Islandczyków historycznym osiągnięciem. Wyjście z grupy na Euro 2016 i możliwość zagrania w 1/8 finału stanowiło kolejną niespodziankę, ale wyeliminowanie Anglii i przepustka do ćwierćfinału francuskiego czempionatu, to już ogromna sensacja. Islandczycy dokonali niemożliwego. Mały kraj bez piłkarskich tradycji, wyeliminował giganta i ojczyznę światowego futbolu. Jak to możliwe, że państwo, w którym nawet warunki pogodowe, aura i klimat są wrogami piłki nożnej, potrafi zakwalifikować się na wielki piłkarski turniej i ograć na nim jednego z hegemonów? Odpowiedź jest prosta: system szkolenia. Islandia to bogaty kraj, który przed kilkoma laty zainwestował ogromne pieniądze w rozwój futbolu. Na efekty długo nie trzeba było czekać. Oprócz samego cyklu szkolenia, wybudowano od podstaw hale sportowe ze sztuczną trawą, dzięki czemu problemem nie są już ani niska temperatura, ani silny wiatr. Dziś piłkę nożną w Islandii można trenować niezależnie od pory roku. Islandia jest najlepszym przykładem tego, że przy odpowiedniej organizacji, w krótkim czasie można osiągnąć niespotykane wcześniej wyniki. Mając do dyspozycji rdzennych Islandczyków, nie musząc opierać reprezentacji na naturalizowanych obcokrajowcach. Inicjatywa podjęta przez Rafała Harasima i Karola Salika jest rzeczą godną pochwały i wsparcia. Nie chodzi tu oczywiście o to, by Akademia Sparta w krótkim czasie przyniosła polskiej piłce talenty na miarę Milika czy Kapustki. Ale jest to ruch w dobrym kierunku, z którego korzyści będą wielorakie. Propagowanie sportowego trybu życia to fantastyczna przygoda dla młodych chłopaków, to kształtowanie przyszłych zawodników, podnoszenie ich umiejętności gry, techniki, przygotowania mentalnego. Jeśli w perspektywie czasu pojawią się także wielkie sukcesy, tym bardziej wszyscy będziemy szczęśliwi. Akademia Sparta jest kuźnią talentów, a pracujący tam trenerzy mają do dyspozycji nieoszlifowane diamenty. Ich zadaniem jest wydobyć z nich jak największą jakość. Jak bardzo ważny jest proces wczesnego szkolenia adeptów i związany z nim scouting, pokazuje przykład najlepszego piłkarza świata, Lionela Messiego. FC Barcelona ściągnęła go z argentyńskiego Newell’s Old Boys w 2000 roku, gdy przyszły geniusz futbolu miał zaledwie 13 lat. Katalończycy słusznie pokładali w nim ogromne nadzieje, inwestując m.in. w kurację hormonalną związaną z niskim wzrostem piłkarza. Od 2004 roku Messi jest graczem pierwszej drużyny FC Barcelony, w tym czasie aż pięciokrotnie sięgnął po Złotą Piłkę FIFA. Warto inwestować w młodych zawodników i pokazywać im właściwe wzorce. Z tym większą satysfakcją przyjmujemy informację, że w Augustowie prężnie działa piłkarska akademia, trzymamy kciuki za jej dalszy rozwój i sukcesy. Dla dobra całej polskiej piłki.