Łączy ich miłość i pasja. Mowa o parze młodych augustowian, Pawle Mordaszewskim i Karolinie Dzierżyńskiej, którzy postanowili nie tylko razem iść przez życie, ale także zwiedzać egzotyczne kraje. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież wiele par spędza wolny czas na podróżach, ale oni robią to w wyjątkowy sposób. Oszczędzają każdy grosz i nie pławiąc się w hotelowych luksusach jadą na kilkumiesięczne wyprawy autostopem bądź tanimi liniami lotniczymi.
Beata Perzanowska
09.04.2018 08:59
(aktualizacja 25.07.2023 18:43)
-Wszyscy byli bardzo życzliwi w stosunku do nas. Na stopie poznaliśmy wiele ludzi z różnymi fascynującymi historiami. To było niesamowite doświadczenie –mówią. -Z Barcelony złapaliśmy stopa do Holandii i poznaliśmy Holendra. Wszyscy wiemy, że marihuana jest tam legalna. Chłopakowi skończyła się marihuana i bardzo się spieszył, żeby dokonać zakupu. Bardzo baliśmy się z nim jechać, bo on jechał bez przerwy. Musiałam nawet kierować samochodem nie mając prawa jazdy. Sugerowaliśmy mu, żeby się zdrzemnął, ale on nie chciał słuchać. Opowiadał nam też, że kilka dni wcześniej był w Barcelonie na jakiejś imprezie. Mówił nam, że był tam tak pijany, że pomylił namioty i nawet trafił do więzienia. Na szczęście udało nam się dojechać w całości. Każdy nas ostrzegał, że jak się jedzie stopem to trzeba uważać na Rumunów, ponieważ mogą żądać pieniędzy albo okraść. Jedzie jakiś tir i mówię do Pawła, tylko nie łapmy Rumunów. To był Polak, który się zatrzymał dlatego, że jechał do Rumunii i myślał, że my jesteśmy z Rumunii. W Hiszpanii jakiś kierowca wyrzucił nas na stacji, gdzie jak nam mówił zatrzymuje się mnóstwo Polaków. Okazało się, że stacja została zamknięta, niczego wokół nie było. Całkowita pustka. Tam długo łapaliśmy stopa. Ktoś nas wziął do pobliskiego miasteczka i tam musieliśmy spędzić noc w namiocie, w jakimś polu. Jak jechaliśmy z Pragi do Wiednia, to staliśmy godzinę. Złapaliśmy Polaka, który się przytrzymał, ale zobaczył, że jesteśmy zniecierpliwieni i biegniemy do niego co sił z plecakami, ten z początku się przestraszył i zamknął przed nami drzwi. Jednak jakoś się przekonał i nas zabrał ze sobą. Okazało się, że bardzo mu pomogliśmy. Ten pan miał jakieś ważne spotkanie w Wiedniu. Nie miał ze sobą telefonu komórkowego i nie mógł się skontaktować z jakąś ważną osobą. Nie znał też języka, więc mu pomogliśmy zadzwonić i przetłumaczyć rozmowę. Bardzo nam za to dziękował.
Napisz komentarz
Komentarze