BL: Augustowszczyzna to przede wszystkim doskonałe miejsce do rozwoju sportów wodnych. Czy spróbował pan swoich sił w narciarstwie wodnym, a może nawet zdarzyło się panu skoczyć na nartach po tafli jeziora?
-Nigdy nie skakaliśmy na nartach wodnych, ponieważ są one bardziej ekstremalne niż skoki zimowe i można sobie łatwo zrobić krzywdę. Natomiast narty wodne były dla nas zawsze dużą atrakcją i dobrym treningiem, dlatego korzystaliśmy z możliwości pływania na nartach podpiętych do łodzi. Tak było w latach mojej kariery. Pamiętam, że jeszcze przed Sapporo tylko czekaliśmy, kiedy zostanie podstawiona łódka. Mieliśmy na Mazurach takie łodzie, że jedna potrafiła ciągnąć aż ośmiu zawodników. Bardzo to lubiliśmy, była to ciekawa przygoda.
Napisz komentarz
Komentarze