Spotkanie z Janiną Osewską z Augustowa, poetką i pasjonatką fotografii oraz podróżowania i Mirosławem Słapikiem z Gołdapi, także poetą i podróżnikiem, odbyło się w piątek, 16 lutego, w Miejskim Domu Kultury. Pierwszy pokaz poprowadził Mirosław Słapik, który do Mongolii odbył trzy traperskie podróże. Pokazał zebranym nie tylko przepiękne krajobrazy pustyni Gobi, ale także mongolską rzeczywistość na pustynnych stepach. Publiczność mogła przenieść się do mongolskich jurt, zobaczyć co jedzą i jak żyją ludzie pozbawieni współczesnej cywilizacji. Podpatrzeć ich zwyczaje, tak różne od naszych. Wniosek był jeden ci ludzie, żyli blisko natury bez wszechobecnej technologii. Janina Osewska natomiast pokazała zebranym zupełnie inną Mongolię, w bardziej nowoczesnym wydaniu. Augustowska poetka w ubiegłym roku uczestniczyła w Światowym Kongresie Poetów. Na jej zdjęciach podziwiać można było zorganizowane w najmniejszych szczegółach przedsięwzięcie. Wspaniałe kolacje, koloryt i jakże odmienne od pustynnej jurty czy jak się prawidłowo mówi geru wnętrze luksusowego hotelu na miarę tego, znajdującego się w Dubaju. Pani Janina opowiadała też o spotkaniu na pustyni Gobi, ale zupełnie odmiennym niż to, których doznał Mirosław Słapik. Opowiadała, że miała tam miejsce uroczysta kolacja kończąca kongres, gdzie wszystko wyglądało jak na polskim weselu. Nocowali wprawdzie w jurtach, ale na pustyni rozłożono ogromny dywan, wszędzie były ustawione krzesła w białym materiale i bukiety kwiatów. Zresztą trudno opisać oba oblicza Mongolii. Warto się o nich przekonać będąc osobiście na pokazach, z czego augustowianie skorzystali, bo spotkanie skupiło liczną publiczność. Mirosław Słapik zdradził w krótkiej rozmowie z dziennikarzami, że po raz czwarty wybiera się do Mongolii.
-Wybieram się tam za rok. Gdy byłem po raz pierwszy to wtedy dopiero zaczęły się zmiany w tym kraju. Miałem wtedy ze sobą niewielki aparat cyfrowy i miejscowa ludności uważała to za cud. Kiedy pojechałem trzy lata później ci ludzie z pustyni mieli już telefony komórkowe i byli w nie wręcz wpatrzeni. Zobaczyłem fotografie Joanny Osewskiej i widzę, że te zmiany i technologie już też tam zagościły –powiedział. –Byłem przekonany, że Mongolia nadal jest nietknięta cywilizacją, a widzę, że teraz wygląda zupełnie inaczej. Chcę się więc to wszystko zobaczyć. Wybieram się tam jeszcze z innego powodu. Nie znam wschodniej Mongolii bo bardziej skupiałem się na środkowej Mongolii. Poza tym chciałbym pobyć w samym Ułan Bator.
Jak nam zdradził koszty takich wypraw są wyższe niż wczasy w Europie.
-Taka wyprawa traperska trwa miesiąc i wtedy trzeba wynająć samochód. Na pustyni panują trudne warunki i nie ma tam zwyczajnych dróg więc im sprostać mogą tylko rosyjskie samochody, które są paliwożerne –dodał.
Janina Osewska natomiast marzy o takiej podróży jaką odbył właśnie Mirosław Słapik.
-Bardzo lubię podróżować i natura jest mi bardzo bliska. Poznałam Mongolię taką bardziej światową. Pojechałam tam z programu Kultura Polska na Świecie, dostałam dofinansowanie na tę podróż i nie było mi trudno wyjechać w sensie finansowym. Ten program obejmował bilet lotniczy, a wiadomo że jak się leci rosyjskimi liniami to jest bardzo drogo. Chciałabym pojechać na taką wyprawę traperską z namiotami na pustyni. Nie wiem czy to wyjdzie, ale marzę o takiej podróży –podkreślała. –Oczywiście dotknęłam trochę takiej dzikiej Mongolii, bo jadłam różne tamtejsze specyfiki, piłam kobyle mleko, jadłam suszone jogurty, mięso pieczone w skórze zwierzęcia w gorących kamieniach. Nie mówię że się tym zajadałam, ale próbowałam.
Zapytaliśmy Janinę Osewską jak doszło do piątkowego spotkania w Klubie Podróżnika.
Napisz komentarz
Komentarze