Felieton
Atrakcje słońca i wody kończą się z nadejściem zmroku, ludzie potrzebują miejsca spacerowego, gdzie się posilą i będą mogli przekazać wrażenia minionego dnia. Takie miejsce ma być przestronne, łatwo dostępne, a co jest bardzo ważne łatwe do dojazdu i zaparkowania samochodu. Wszystkie miejscowości letniego odpoczynku takie posiadają i szczególnie o nie dbają. Konkurencyjne miasteczka takie jak Mikołajki, Ruciane Nida, Mrągowo, Węgorzewo, Ełk czy Giżycko ściągnęły do siebie turystów budując ciekawe centra rozrywki, piękne mariny na setki jachtów żaglowych i motorowych. Te miasteczka choć czasem mniejsze, latem potrafią zgromadzić dużo turystów imponując wielkością ruchu przyjezdnych.
Poprzednie władze starały się rynek rewitalizować. Wybudowano prawie wszystkie główne ulice dojazdowe -Mostowa, 3 Maja, Wojska Polskiego, w ostatnim czasie, znaczna część uliczek mniejszych. Pozostała główna ulica to Rajgrodzka czy Zygmuntowska. Ważny kawałek roboty gdyż sam wjazd to wizerunek i emocje wjeżdżających. Zostały zmodernizowane drogi okalające rynek główny. Tam w środku zastajemy stary zapyziały lasek z byle jakimi drzewami i wiecznie nierosnącą trawą. Środek okraszony pomnikami i fontanną, która ginie w nawale cienia drzew bez wartości. Całość domyka hitchcockowski obraz krakających wron i kawek brudzących rynek. Trawa zamiast zielona pozostaje w cieniu ubitego klepiska, zasypanego liśćmi. Drzewa zjedzone przez grzyby i pasożyty rysują obraz mroku. Czarne, zgniłe ulistnienie bez soczystej, żywej zieleni tworzy wampiryczny nastrój. Cały plan uzupełniają lumpy chowające się po krzakach z ćwiartką denaturatu i tobołkiem swojego majątku skutecznie odstraszających spacerowiczów. Nie ma szans na odrodzenie szpecący w środku stojący Atol. Nikt nie ma odwagi zdecydować co do jego przyszłości. Remont to większy koszt jak wybudowanie nowego. Sprawa męskiej decyzji burmistrza i nie ma straszydła, błędu poprzednich władz. Kilka obiektów znajdujących się przy rynku wymaga kapitalnego remontu. Własność miasta, urząd stanu cywilnego, jest w opłakanym stanie i czas o nim coś zdecydować. Sprzedać inwestorowi, który w zaplanowany i przewidywalny sposób coś z tym uczyni. Dwie prywatne własności, tj. były Pewex jak i dom straszący naprzeciwko pomników. Z wiarygodnych źródeł wiem, że budynek, w którym znajdowała się mleczarnia, jest planowany do sprzedaży. Wcześniejsze uzgodnienia i plany ewentualnego inwestora powinny być skorelowane z pomocą władz miasta. Wspólna gra może przynieść ciekawe rozwiązania dotyczące tego obiektu.
Reasumując, tylko determinacja i fajny plan może doprowadzić nasz rynek do świetności i rozkwitu. Serce naszemu miastu jest potrzebne. Światło i tlen zasili to serce. Cały dotleniony organizm zaczyna funkcjonować pełną parą. Uważam, że wizja i pomysł na nasz rynek powinien być w sektorze konkursu, za który miasto ogłosi nagrodę. Nie musi być to związane z dużymi pieniędzmi, ale również należy szukać źródeł finansowania. Podobne wizje lata temu zostały zrealizowany. Projekt Kanał Augustowski, czy ówczesny wyciąg narciarski, który był drugi w Europie. Zagospodarowanie nabrzeża kanału bystrego, przebudowa ulicy Mostowej i Partyzantów.
Mój głos jest, myślę, pierwszy w tej sprawie. Otwiera on, nie zamyka, szeroką dyskusję na temat formy i kształtu tegoż ewentualnego przedsięwzięcia.
Leszek Czokajło
Napisz komentarz
Komentarze