Ugrupowanie polityczne Nasze Miasto nie toleruje głosów przeciwnych jego działaniom i bez chwili zwłoki próbuje je stłumić. Przekonała się o tym nasza redakcja. Przekonał się o tym też Marian Dyczewski, który niedawno wrócił z drugiej rozprawy sądowej, którą wytyczył mu za krytykę Tomasz Dobkowski. Osób dotkniętych działaniem obecnej władzy jest więcej. Już w pierwszych tygodniach urzędowania burmistrz Mirosław Karolczuk dokonał kontrowersyjnej czystki, kiedy zwolnił z pracy w urzędzie miasta powszechnie szanowaną kierownik wydziału gospodarki komunalnej, rolnictwa i ochrony środowiska. Nie brakowało opinii, że stało się to z przyczyn politycznych. Była kierownik kilka miesięcy wcześniej kandydowała w wyborach z jednego komitetu z Dariuszem Szkiłądziem i Wojciechem Walulikiem. Nasze Miasto pewnie nie mogło tego przeboleć. Natomiast kolejne zaskakujące roszady były kwestią czasu.
W tej kadencji z funkcji dyrektora Centrum Sportu i Rekreacji zrezygnował Andrzej Zarzecki. Fakt odejścia dyrektora z jednostki po blisko dwudziestu latach pracy może być zaskakujący, ale nie w tym przypadku. Tajemnicą poliszynela jest, że Zarzecki był bardzo mocno krytykowany i stawiany pod presją przez polityków Naszego Miasta. Nie był osobą z ich rozdania. Pewnie z podobnych przyczyn ze stanowiska prezesa spółki Necko zrezygnował Zbigniew Głowacki, powołany jeszcze przez Wojciecha Walulika. Również on musiał mierzyć się z silną krytyką ze strony obecnie rządzącej ekipy. Niedawno z posady prezesa Kodremu odwołana została Wioletta Mursztyn, którą prezesem uczynił Walulik. Przypadek? Coś sporo tych przypadków.
O ile prezesów spółek czy nielubianych podwładnych w urzędzie można usunąć dość łatwo, to dużo trudniej zrobić to w przypadku dyrektorów szkół lub przedszkoli miejskich. Doskonale pamiętamy jeden z najgorętszych momentów kampanii wyborczej 2018 roku, kiedy kandydat Naszego Miasta na burmistrza Mirosław Karolczuk mówił o strachu panującym w oświacie w czasach kierowania nią przez Dariusza Szkiłądzia. Krótko po tych ostrych słowach zostaliśmy zaproszeni na konferencję prasową sześciu dyrektorek augustowskich placówek, które miały w tej sprawie inne zdanie i stanęły w obronie Dariusza Szkiłądzia. Pięć z nich nie pracuje już na stanowiskach dyrektorskich, a Wiesława Chrulska dostała dodatkowo w nagrodę najniższą ocenę pracy. Przypadek? Oj, chyba nie. Z osób biorących udział w konferencji prasowej na funkcji dyrektora pozostała już tylko Agnieszka Milanowska, ale i ona niebawem prawdopodobnie dołączy do panteonu byłych dyrektorów. Wszystko przez edukacyjną rewolucję.
Nasze Miasto konsekwentnie łączy szkoły z przedszkolami w zespoły. Dzieje się tak pomimo sprzeciwu większości rad pedagogicznych oraz obaw wyrażanych przez inne środowiska. Od nowego roku szkolnego rewolucja dotknie m.in. Szkołę Podstawową nr 2, której nauczyciele są oburzeni zmianami. Ale podobnie jak w przypadku innych szkół nikt nie pyta ich o zdanie. Rządzący wiedzą lepiej, bo kiedyś chodzili do szkoły. Jest bardzo prawdopodobne, że nowi dyrektorzy zespołów nie będą wyłonieni w drodze konkursu, ale zostaną powołani. Może to oznaczać definitywne pożegnanie się Agnieszki Milanowskiej z funkcją dyrektora, gdyż Nasze Miasto raczej nie zapomni jej kandydowania w ostatnich wyborach z jednego komitetu z politycznymi oponentami. Ciekaw jestem też tego, kto zostanie dyrektorem w zespole ze Szkołą Podstawową nr 4. Czy aktualna dyrektor placówki przy ulicy Konopnickiej będzie mogła liczyć na większą przychylność władz miasta, ponieważ nie było jej po drodze z byłym burmistrzem Walulikiem? Czas przyniesie nam odpowiedź na to pytanie, ale jedno jest pewne. Odżegnujące się od polityki ugrupowanie Nasze Miasto podejmuje działania, które aż kipią od polityki, teraz widzimy je w oświacie. Polecam artykuł okładkowy zatytułowany „Polityka w szkołach”.
Polecam również arcyciekawy wywiad z Dariuszem Szkiłądziem, który bez ogródek mówi o tym, jakie jego zdaniem realne powody stoją za koncepcją zespołów szkolno-przedszkolnych.
Na najbliższej sesji dyskutowana ma być sprawa związana z wygaszeniem mandatu radnego Tomasza Dobkowskiego. Chodzi o prowadzenie działalności gospodarczej z wykorzystaniem mienia komunalnego gminy. Zapewne z przyczyn politycznych radni koalicji rządzącej nie pozwolą, by Dobkowskiemu spadł włos z głowy. Już dziś mogę przewidzieć jak przebiegnie głosowanie. Nasze Miasto i banici z klubu PiS obronią Dobkowskiego wynikiem 10:10, gdyż Dobkowski nie może głosować. Uchwała nie przejdzie. Z interwencją będzie mógł wkroczyć wojewoda, który dogłębnie zbada transakcje firmy radnego ze spółkami i instytucjami miejskimi. Niedawno zaobserwowaliśmy, że z Atola zniknęła tabliczka z nazwą firmy Tomasza Dobkowskiego. Szklany budynek jest oczywiście własnością miasta. Burmistrz oficjalnie twierdzi, że taka tablica na tym obiekcie nie wisiała. Znowu mija się z prawdą, mówiąc delikatnie. O kulisach tej tajemniczej sprawy można przeczytać w najbliższym numerze „Przeglądu Powiatowego”.
Opinie na temat przewodniczącej rady miejskiej w Augustowie są podzielone. Niektórzy z jej sojuszników podziwiają ją za twardą rękę i nieustępliwość. Ale dużo częściej można spotkać się z opiniami, nawiązującymi do stronniczości, kłótliwości i arogancji, które stały się znakiem rozpoznawalnym Alicji Dobrowolskiej. Przewodnicząca nie dostrzega swojej nieocenionej roli w awanturach na sesjach i już zapowiada kolejne „dokręcenie śruby”.
O tych oraz wielu innych ważnych sprawach, o których nie napiszą media finansowane przez urząd miasta, przeczytamy w najnowszym „Przeglądzie Powiatowym”. Zapraszam do lektury.
Jest co poczytać.
Krzysztof Przekop
Redaktor naczelny
Napisz komentarz
Komentarze