Czytelniczka zadzwoniła do naszej redakcji z problemem zalewania jej posesji. Tłumaczyła nam, że od momentu wybudowania budynku urzędu gminy i drogi dojazdowej do tego obiektu nieustannie nie może się ze swojej nieruchomości pozbyć stojącej wody.
-Problem jest naprawdę bardzo poważny. Woda stoi cały czas, a zimą zamarza. Na swojej działce mam zwyczajnie podmokły teren, którego nie można użytkować. Do tego codziennie muszę wylewać wodę z piwnicy mojego domu. Mam 70 lat i mieszkam sama. Nie ma już siły walczyć z tym problemem. Do tego niszczeje moja działka i mój dom. Wcześniej nie miałam takich problemów. Wielokrotnie o rozwiązanie tego problemu prosiłam miejskich urzędników i cały czas od nich słyszę, że pracują nad załatwieniem mojej sprawy. Zwróciłam się nawet do kierownika wydziału pana Sebastiana Chudowolskiego, który zapewniał mnie, że problem zostanie rozwiązany. Do tej pory nic się z tym nie dzieje. Ileż można czekać? Tracę już powoli cierpliwość -mówiła nam w kwietniu nasza Czytelniczka.
W poprzednim artykule o wyjaśnienie poprosiliśmy Sebastiana Chudowolskiego, kierownika wydziału gospodarki komunalnej w augustowskim magistracie. Urzędnik wówczas potwierdził nam, że rzeczywiście mieszkanka zwróciła się do niego z takim kłopotem. Przypominamy jego ówczesną wypowiedź.
-Nie wydaje mi się, że zalewanie posesji wynika z budowy w sąsiedztwie nowego budynku i drogi. Pracujemy nad tą sprawą. Mamy pewne rozwiązanie, ale najpierw musimy je dokładnie sprawdzić i trochę potrwa zanim je wdrożymy -wyjaśnił nam krótko kierownik wydziału.
Po publikacji tego artykułu w kwietniu Czytelniczka ponownie do nas zadzwoniła. Poprosiła byśmy towarzyszyli jej podczas spotkania z Sebastianem Chudowolskim. W spotkaniu uczestniczyła właścicielka zalewanej posesji oraz jej córka.
Miejski urzędnik powiedział, że miasto może jedynie przeprowadzić działania poza działką mieszkanki.
-Do burmistrza trafiło już zlecenie do podpisu na przeczyszczenie kanałów deszczowych, które znajdują się obrębie działki. Studzienka, która się znajduje niedaleko działki ma ujście przy ulicy Mazurskiej i prowadzi w drugim kierunku. Zleciłem właśnie żeby firma dokonała wyczyszczenia tych kanałów -zapewnił mieszkanki kierownik wydziału.
Między urzędnikiem, a mieszkankami wywiązała się dyskusja.
-Uważam że to nic nie da. Jak może ta woda zejść, jeżeli rura odpływowa jest wyżej od mojej działki -mówiły.
Zapytały też, czy takie same prace były wykonane w zeszłym roku po ich wizycie. Sebastian Chudowolski odpowiedział, że w zeszłym roku były zlecone zupełnie inne działania.
-Wtedy rozmawialiśmy o wykonaniu dodatkowego odcinka i to zostało wykonane -podkreślił Chudowolski. -Fachowiec od tej sieci sprawdził, że połączenie biegnie też w drugą stronę i właśnie ono może być przytkane. Rura odpływowa jest niżej i prawdopodobnie znajduje się pod wodą.
Starsza pani dodała, że bardzo długo czeka już na rozwiązanie jej kłopotów.
-Dzień w dzień wiaderkami wynoszę wodę, to jest naprawdę kpina. Co do pana przyjdę, to coś pan mi powie i nic z tego nie wynika. Chcę, żeby było tak jak przedtem, przed budową budynku gminy i drogi do niego. Woda stoi nie tylko u mnie. Na sąsiedniej działce, gdzie są drogowcy, jest to samo i ta działka jest wyżej od mojej, a woda tam stoi. Cała sytuacja nie jest z mojej winy tylko z waszej, bo trzeba było dojazdowej drogi nie budować -mówiła rozgoryczona.
Sebastian Chudowolski wtrącił, że przyczyną problemu nie jest budowa drogi. Córka właścicielki zalewanej posesji dodała, że problem powstał właśnie od momentu jej wybudowania.
-Najpierw zlikwidowano nam wjazdy żebyśmy nie utrudniali wyjazdu z galerii, a następnie kilkanaście metrów dalej powstał taki sam wjazd i od tego mementu pojawił się problem wody w piwnicy i wody stojącej na okolicznych działkach. To nie jest tak, że tylko my mamy wodę w piwnicy, ale tak samo mają sąsiedzi, którzy już w tej chwili zainwestowali w pompę, żeby wodę wybierać. To też nie jest rozwiązanie problemu, ale najbardziej razi mnie to, że byłyśmy u pana w zeszłym roku i od tamtej pory nic się nie zmieniło. Nie wiem, czy jest pan w stanie zrozumieć skalę problemu -podkreślała.
Urzędnik odparł, że działka jest nawodniona i znajduje się w najniższym punkcie i schodzą do niej gruntowe wody.
- Mieszkam w tym domu 60 lat. Moi rodzice na tej działce sadzili warzywa, ziemniaki i nigdy nie było wody. Tak było dopóki nie powstała droga. Niech mi nikt nie mówi, że coś przytkało i stąd problem. W tej sprawie chodzę do magistratu już ponad 1,5 roku -dodała mieszkanka.
Urzędnik podkreślił, że została wykonana ekspertyza dla tego terenu, w której zostało stwierdzone, iż powstanie drogi nie spowodowało zalewania.
-Państwo tę ekspertyzę podpisali -wtrącił Chudowolski.
Na co obie kobiety się oburzyły i powiedziały, że takiej ekspertyzy nie podpisały.
-W zeszłym roku byłyśmy w sprawie tej ekspertyzy. Chciałyśmy z mamą zobaczyć protokół, który został rzekomo przez kogoś z nas podpisany, nikt nam tego protokołu nie znalazł i nie pokazał do wglądu. Liczyłyśmy na to, że ktoś nam ten protokół udostępni bo jeśli ktoś mówi, że coś zostało przez nas podpisane to chciałybyśmy to zobaczyć Nie został on nam pokazany ani w pana wydziale ani w miejskim wydziale inwestycji, gdzie powiedziano nam, że nie mają pojęcia o istnieniu takiego dokumentu. Jeden z pracowników przeszukiwał wtedy wszystkie teczki i powiedział, że nie ma pojęcia, gdzie to jest i nie wie jakiej sprawy on dotyczy. Od zeszłego roku ten dokument się znalazł? -przytoczyła historię córka właścicielki. -Chciałabym w ogóle wiedzieć konkretnie, kiedy nasz problem zostanie rozwiązany? Czy mogłybyśmy zobaczyć ten protokół, który podobno został przez kogoś od nas podpisany, bo my tego nie pamiętamy, a może ktoś inny z mieszkańców to podpisał?
Sebastian Chudowolski zaczął przy nas dzwonić do kierownik wydziału inwestycji. Pani kierownik potwierdziła istnienie tego dokumentu i ma być on okazany kobietom. Panie dopytywały też urzędnika miejskiego, w jakim dokładnie czasie zostanie podpisane przez burmistrza zlecenie prac w pobliżu ich działki mające pomóc rozwiązać ich problem i ile czasu te prace zajmą.
-Burmistrz powinien podpisać zlecenie w najbliższym czasie. Jest to dokument finansowy, a poza tym sprawy udrożnienia kanalizacji deszczowej są bardzo pilne. Od momentu podpisania zlecenie prace będą wykonane w ciągu 14 dni. Zatem w przeciągu trzech tygodni sprawa powinna się wyjaśnić. Liczę, że to działania przyniesie oczekiwany skutek -mówił Sebastian Chudowolski.
Na tym zakończyło się to spotkanie. Mieszkanki Augustowa mają nadzieję, że sprawa zostanie załatwiona i nie będą musiały czekać na efekty kolejnego roku. Będziemy wracać do tego tematu.
Napisz komentarz
Komentarze