Zasłużyłem na lepsze traktowanie
Przed rokiem pełnił pan obowiązki dyrektora Centrum Sportu i Rekreacji. Jeszcze kilka miesięcy temu reprezentował pan jednostkę na sesjach rady miejskiej i zabierał głos w publicznych dyskusjach. Z końcem marca otrzymał pan wypowiedzenie umowy o pracę, po blisko dwudziestu latach działalności w CSiR. Czy był pan zaskoczony taką sytuacją?
-Byłem zdecydowanie zaskoczony tą sytuacją. Pracowałem w augustowskim CSiR długie lata i nie spodziewałem się, że nagle zostanę zwolniony. To oczywiście nic przyjemnego, kiedy osoba z dwudziestoletnim stażem w jednostce, otrzymuje wypowiedzenie od dyrektora, który pracuje tu przez niewiele ponad trzy miesiące. Włożyłem mnóstwo serca, żeby obiekty naszej jednostki funkcjonowały należycie. Najwięcej czasu spędziłem na pływalni. Czuję się z tym miejscem emocjonalnie związany i odczuwam nieskrywany sentyment. Razem z Andrzejem Zarzeckim uruchamialiśmy basen. Sukces tego miejsca wykuwał się na naszych oczach. Mam mnóstwo wspaniałych wspomnień związanych z pracą w jednostce i zawsze będę wracał do nich z wielką nostalgią. Nie jest tajemnicą, że w naszym CSiR nie zarabia się jakichś wielkich pieniędzy. Jednak nigdy nie szukałem innego zajęcia, gdyż praca dawała mi sporą satysfakcję.
Czy uzasadnienie dla zwolnienia, jakie usłyszał pan z końcem marca było przekonujące?
-Absolutnie nie. Dyrektor Paweł Głowacki mówił przede wszystkim o reorganizacji, a także o poszukiwaniu oszczędności potrzebnych w dobie pandemii. Mój smutek i zdziwienie potęguje fakt, że w poprzednim roku została nałożona na mnie wielka odpowiedzialność, związana z przeprowadzeniem remontu na pływalni tzw. sposobem gospodarczym. Uważam, że nagroda w postaci zwolnienia była bardzo krzywdząca. Nie ukrywam, że moja wizja rozwoju CSiR w dużym stopniu różniła się od tego, co chce realizować obecny dyrektor. Moim zdaniem była to prawdziwa przyczyna wręczenia mi wypowiedzenia, a oficjalne tłumaczenia nie do końca pokrywają się z rzeczywistymi intencjami. Nie wykluczam też, że sprawa mojego zwolnienia znajdzie swój finał w sądzie pracy. Mam ku temu argumenty, ale muszę omówić tę kwestię z radcą prawnym. Na pewno moja działalność i oddanie pracy nie zostały docenione, a wręcz przeciwnie. Często poświęcałem się pracy w CSiR w większym stopniu, aniżeli wynikało to z mojej umowy o pracę. Nie narzekam tylko sądzę, że zasłużyłem na o wiele większy szacunek, bo kiedy wręczono mi wypowiedzenie, nie usłyszałem nawet słowa „dziękuję” za moją pracę.
Po pańskich słowach wnioskuję, że pana relacje z obecnym dyrektorem nie były idealne.
-Niestety to prawda. Różniliśmy się spojrzeniem na pracę jednostki. Jednak ja opierałem swój pogląd na wieloletnim doświadczeniu, zaś pan Paweł Głowacki niedawno rozpoczął tu swoją działalność. Myślę, że dopiero po roku bycia dyrektorem CSiR w Augustowie mógłby ze mną w niektórych kwestiach polemizować. Oczywiście byłem otwarty na dyskusję i współpracę z nowym dyrektorem. Chciałem również, aby nasze kontakty odbywały się w dobrej, spokojnej atmosferze, bez kierowania się zbędnymi emocjami. Ale czułem się nieustannie krytykowany. Być może było to powodowane także tym, że nie jestem osobą bezrefleksyjnie przyklaskującą każdej decyzji i wizji pana Głowackiego. Kiedy coś oceniałem inaczej, starałem się to mówić z myślą o pomyślności jednostki i dobrze mieszkańców Augustowa. Moje sugestie wynikały z doświadczenia. Od 2001 roku dbałem o jak najwyższe standardy higieniczne oraz sanitarne na basenie, który pracował praktycznie codziennie. Nigdy się nie zdarzyło, aby kontrolujący nas sanepid miał cień zastrzeżeń do wykonywanych przeze mnie obowiązków. Pan dyrektor musi czerpać wiedzę od takich ludzi, a nie tworzyć niezdrową atmosferę. Zwłaszcza, że przyjdzie dzień wznowienia normalnej działalności po pandemii i wówczas pan dyrektor będzie musiał zapewnić temu miejscu odpowiednie warunki, szczególnie w sferze bezpieczeństwa klientów.
Pamięta pan jakąś sytuację, która mogła świadczyć o waszych nienajlepszych relacjach?
-Pan Głowacki jest dyrektorem od niedawna, dlatego są to świeże sprawy. Pamiętam choćby, że jednego dnia otrzymałem od niego surową reprymendę, kiedy opóźniły się prace związane z układaniem ceramiki na zewnątrz budynku basenu. Pan dyrektor zapomniał jednak, że było to zimą, kiedy na podwórzu panowały mrozy i układanie ceramiki na zewnątrz nie było łatwe. Powiedziałbym raczej, że było to wówczas nierozsądne. Podobnych spraw związanych z tym, że spadała na mnie krytyka było więcej. Nie ukrywam, że po dwudziestu latach pracy czułem się wielokrotnie poniżany, a to stawało się już ujmą. Nie mogłem w nieskończoność się kajać, bo znam swoją wartość. Przez lata kontaktowali się ze mną kierownicy pływalni z całej Polski i bardzo często byłem przez nich proszony o porady. Ostatnie miesiące pracy w CSiR były dla mnie nerwowe. Chciałem rozmawiać z dyrektorem, ale większość rozmów odbywała się przy udziale innych osób. Byłem wtedy publicznie atakowany, a ta krytyka dotyczyła nawet takich kwestii jak psie odchody na podwórku, co nie było w tamtym momencie sprawą priorytetową.
Mówi pan o swoich nienajlepszych kontaktach z dyrektorem CSiR Pawłem Głowackim. Czy widział pan dużą różnicę porównując okres, gdy dyrektorem był Andrzej Zarzecki?
-Obserwowałem działalność pana Andrzeja Zarzeckiego oraz to jak wyglądały relacje byłego dyrektora z pracownikami. Kontakty były zawsze wzorowe. Zwolnienia w jednostce zdarzały się bardzo rzadko. To były marginalne incydenty związane z rażącym naruszeniem zasad, np. spożywaniem alkoholu. Mocno żałuję, że moje propozycje nie spotykały się z uznaniem pana Głowackiego. Ubolewam nad tym, bo dotyczyły m.in. właściwego funkcjonowania pływalni. W dzisiejszych czasach należy dbać o pracownika, szczególnie wykwalifikowanego, którego umiejętności i doświadczenie dają korzyści zakładowi pracy. Oczywiście na końcu za decyzję odpowiada dyrektor. Jednak wsłuchiwanie się w rozsądne argumenty byłoby słuszną postawą.
W ubiegłym roku kierując CSiR prowadził pan remont w budynku pływalni. Jak wiemy niektóre zadania remontowe wykonywali tam sami pracownicy zatrudnieni w jednostce.
-Remont to chyba górnolotne słowo, bo była do raczej doraźna naprawa związana z bieżącym funkcjonowaniem pływalni. Niektóre elementy wymagały bezzwłocznej naprawy. Praca była prowadzona sposobem gospodarczym, a dzięki temu zostały poczynione spore oszczędności. Rzeczywiście korzystałem z pomocy pracowników jednostki, ale było to z korzyścią dla nich. Nie chciałem oddelegować większości osób na tzw. postojowe. Pracownicy mogli normalnie zarabiać. Byłem mile zaskoczony efektami prac. Mieliśmy problemy z przeciekami, które za przyczyną ubiegłorocznej naprawy zostały wyeliminowane. Pływalnia została uruchomiona w marcu na dwa dni i nie odnotowaliśmy wcześniejszych kłopotów. Bardzo ważnym elementem naprawy były prace związane z centralą wentylacyjną basenu, gdyż ona była już praktycznie w stanie agonalnym. Był to ostatni moment, który skutecznie wykorzystaliśmy. Modernizacji poddany został też elektroniczny system obsługi klienta. Wiem, że obecny dyrektor udzielił niedawno komentarza „Przeglądowi Powiatowemu” sugerując, że w połowie grudnia zastał plac budowy na pływalni i dzięki niemu prace zostały zakończone. Mógłbym polemizować z tą opinią, bo jest ona nieprawdziwa. Pan Głowacki nie dokonał żadnych cudów w kilka tygodni, a jego ocena jest mocno przesadzona. Ubiegłoroczne prace były inwestycją naprawczą, raczej umiarkowanie kosztochłonną, a wielkie wyzwania remontowe są jeszcze dopiero przed CSiR.
Andrzej Zarzecki przez lata bezskutecznie apelował o generalny remont obiektu na ulicy Sucharskiego. Basen już niebawem obchodzić będzie dwudziestą rocznicę uruchomienia.
-Nie da się uciec od kwestii generalnego remontu augustowskiego basenu. Trzeba będzie ten temat podjąć w nieodległej perspektywie. Ta kompleksowa modernizacja będzie wiązała się z kosztami kilku milionów złotych. Myślę, że będzie to zapewne kwota rzędu 5-7 mln zł, czyli nieporównywalnie wyższa niż ubiegłoroczne nakłady. Już dziś trzeba pomyśleć o pozyskaniu na ten cel środków zewnętrznych, by wykonać to zadanie w jak najszerszym zakresie. Można byłoby umiejscowić chociażby panele fotowoltaiczne na dachu basenu, gdyż jak wiemy koszt energii elektrycznej jest coraz wyższy. Pomysłów do zrealizowania jest zresztą wiele więcej. Rozmawiałem na ten temat również z władzami miasta i przedstawiałem im swoje koncepcje.
Dziękuję za rozmowę.
Tomasz Wasilewski na zdjęciu poniżej:
*Artykuł ukazał się w 15/2021 numerze "Przeglądu Powiatowego".
Napisz komentarz
Komentarze