Szkoła Podstawowa im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Jabłońskich po II wojnie światowej do 1969 roku mieściła się w budynkach prywatnych. W 1969 roku oddano do użytku obecny budynek szkolny. W 2009 roku w szkole został przeprowadzony generalny remont, powstał strych, wymieniono okna, ocieplono budynek i stworzono nową elewację. W tym roku władze gminy wystąpiły z zamiarem likwidacji tej placówki. Powodem są względy ekonomiczne. Do szkoły w Jabłońskich chodzą uczniowie ze wsi Jabłońskie i Topiłówka. W tej chwili uczy się tam 32 dzieci. W przyszłym roku liczba dzieci ma spaść do 25. Z zamiarem likwidacji nie zgadzają się rodzice dzieci, jak i sami uczniowie.
-Większość z radnych opowiada się za zamknięciem szkoły. Proponowaliśmy pewne rozwiązanie problemu, na przykład wydłużenie godzin pracy świetlicy, tak by była atrakcyjna dla rodziców, łączenie klas i wiele innych. Niestety samorządowcy nie pochylili się nad naszymi pomysłami -mówi przedstawiciel rodziców (imię i nazwisko znane redakcji). -Miejscowość Jabłońskie jest rozwojowa, co rusz budują się tu nowe domy. Miejsce to staje się coraz bardziej atrakcyjne do zamieszkania i w przyszłości dzieci może być więcej. Rozumiemy, że przyrost naturalny jest niski i dzieci naprawdę jest mało, ale może należałoby poczekać z likwidacją placówki, która jest odremontowana i dobrze wyposażona. Po co zamykać taką szkołę i tłamsić dzieci w innym miejscu, w dodatku w dobie koronawirusa. Nie wspomnę też o potrzebie dowożenia uczniów do innej placówki.
Nasza rozmówczyni dodaje, że niż demograficzny jest zjawiskiem wszechobecnym w naszym kraju.
- Wiemy, że jest niż demograficzny, ale on jest w całej Polsce, więc szkoły wszędzie borykają się z problemem zbyt małej liczby dzieci. Co jednak będzie, jeżeli nastąpi wyż, co wcale nie jest niemożliwe. Może z decyzją o likwidacji należy jeszcze poczekać -podkreśla rodzic. -Inwestycje na naszą szkołę są niewielkie, wystarczy zmodernizować jej funkcjonowanie. Największym kosztem są koszty utrzymania nauczycieli, ale może w tej kwestii wystarczyłoby łącznie klas. Podaliśmy w swoich petycjach propozycje rozwiązań, ale radni ani jednej z nich nie rozważyli. W całej tej walce o szkołę poczuliśmy się jak wrogowie i intruzi.
Przedstawicielka rodziców dzieci szkoły w Jabłońskich jest też zaniepokojona przyszłością wszystkich szkół w gminie Augustów.
-W trackie obrad komisji padło, że z siedmiu szkół w gminie pozostaną jedynie trzy. W kwestii ocalenia naszej szkoły zrobiliśmy już wszystko co możliwe. Byliśmy u kuratora, u wojewody i marszałka województwa. Pytanie, co z resztą szkół w naszej gminie? -pyta mieszkanka gminy Augustów. –Jeśli chodzi o szkołę w Jabłońskich to przy niewielkiej modernizacji mogłaby ona działać dalej. Model rodziny się zmienia, małżeństwa mają jedno, góra dwoje dzieci. Rodzice jednak bardziej teraz dbają o wykształcenie, szukają niepublicznych szkół, dodatkowych korepetycji. Mniejsze szkoły, nie tylko nasza, ale i pozostałe w gminie, postrzegane są przez rodziców jako te, gdzie bardziej dba się o wykształcenie. Zamykając takie szkoły pozbawiamy możliwości wybicia się naszych dzieci w świat. Obawiamy się o przyszłość innych szkół w naszej gminie.
Rodzice zastanawiają, się co się stanie z budynkiem po likwidacji szkoły w Jabłońskich.
Zbigniew Buksiński, wójt gminy Augustów podkreśla, że sprawa zamknięcia szkoły nie jest jeszcze przesądzona.
-Wysłaliśmy uchwałę wraz z uzasadnieniem do kuratorium. Kuratorium ma 30 dni na podjęcie decyzji i wydanie opinii. Jeżeli wyda opinię pozytywną, to radni gminni będą musieli jeszcze raz zająć się petycjami mieszkańców, które wpłynęły do gminy i podjąć uchwałę nie o zamiarze tylko już o likwidacji szkoły. Jeżeli opinia kuratorium będzie negatywna, to szkoła będzie funkcjonować dalej -wyjaśnia wójt. -Jeśli chodzi o przyszłość budynku, w którym znajduje się szkoła, to jeszcze placówki nie zlikwidowaliśmy. Na pewno jeśli dojdzie do jej zamknięcia, to zapytamy mieszkańców, co chcieli by mieć w tym budynku.
Zapytaliśmy też wójta o przyszłość reszty szkół działających w gminie.
-Jeżeli będzie taki przyrost, jaki jest obecnie, to rzeczywiście trzeba będzie podejmować kroki. W 2020 roku urodziło się w naszej gminie tylko 59 dzieci i jeśli ta tendencja będzie się utrzymywać, to z siedmiu placówek szkolnych pozostanie najwyżej trzy. Po prostu zabraknie dzieci w szkołach. Czy tak się jednak stanie, to teraz za wcześnie o tym jeszcze mówić. Na razie nie podejmujemy żadnych działań. W sumie do rocznika 2019 dzieci w szkołach nie zabraknie, bo do roku 2020 mieliśmy 90 urodzeń rocznie. Jest więc nadzieja, że szkoły będą funkcjonować -tłumaczy wójt. -Jeżeli jednak utrzyma się ubiegłoroczna tendencja urodzeń, to będziemy zmuszeni szkoły likwidować. Nie wiemy, jakie szkoły miałaby być zamykane. Czas pokaże.
Napisz komentarz
Komentarze