Każdemu radnemu zdarza się powiedzieć jakieś niefortunne sformułowanie. Dobrze, jeśli ma okazję ponownie ustosunkować się do swoich słów. Gorzej, gdy jego opinia staje się później źródłem nadinterpretacji, przeinaczeń i przekłamań. W bieżącej kadencji rady miejskiej miała miejsce sytuacja, której celem mogło być przyprawienia gęby oponentowi koalicji rządzącej miastem. Już ponad rok temu podczas dyskusji nad budową bloku komunalnego w Silikatach radny Koalicji Obywatelskiej Leszek Cieślik ocenił, że bez uporządkowania oraz rekultywacji terenu po fabryce cegieł i bez kompleksowej infrastruktury, lokatorzy nowego bloku będą kierowani tam jak do slumsów. Ocena byłego burmistrza Augustowa były zrozumiała, jednak uruchomiła falę nadinterpretacji. Kilka tygodni później do komisji skarg, wniosków i petycji wpłynęła skarga od mieszkanki osiedla Silikaty, która poczuła się urażona słowami Cieślika. Radny tłumaczył, że nie nazwał osiedla ani jego mieszkańców slumsami, a dokonał wyłącznie analizy budowy bloku na terenie pofabrycznym i potencjalnie niezrekultywowanym, de facto stając w interesie przyszłych lokatorów. Osoby z Naszego Miasta biorące udział w komisji nie próbowały wyprowadzić z błędu mieszkańców czy uświadomić ich, że ocena L. Cieślika została źle zrozumiana. Wręcz przeciwnie. Niektóre komentarze obozu rządzącego miastem dość ewidentnie broniły nadinterpretacyjnej teorii opartej na słowach wyrwanych z kontekstu, jakoby radny opozycyjny obraził mieszkańców osiedla Silikaty czy ich miejsce zamieszkania. Z kolei Cieślik zastanawiał się czy złożenie na niego skargi nie było przez kogoś inspirowane.
Niedawno przedstawiciel koalicji rządzącej posądzał innego radnego opozycji o niestosowne zachowanie. Można znaleźć tu analogię do sprawy Cieślika i bloku w Silikatach. Na obradach połączonych komisji ds. budżetu i rozwoju z końca grudnia ubiegłego roku, rozpatrywano projekt uchwały Koalicji Obywatelskiej o wsparciu dla przedsiębiorców w związku z trudną sytuacją wynikającą z pandemii. Ze strony m.in. skarbnika miejskiego padały słowa o błędach w przygotowanym projekcie. Radni nie usłyszeli, o jakie błędy dokładnie chodzi. W trakcie debaty opozycja zarzucała rządzącym, że nadużywają zwrotu „pochylimy się nad tym”, kiedy ważniejsze od takich deklaracji są konkrety. Radny KO Rafał Harasim stwierdził, że ma już alergię słysząc o „pochylaniu się” nad czymś. Lider augustowskiego PiS Marcin Kleczkowski uznał, że „pochylanie się” to słowo klucz obozu rządzącego i wytrych do wszystkich spraw. Kleczkowski ironizował, że skoro rządzący nad wszystkim się pochylają, to są już chyba od tego garbaci i mogą się tak nazywać. Komentarz radnego niespodziewanie wzbudził dyskusję.
Przewodniczący komisji ds. budżetu Emilian Al-Khameri stwierdził, że nie będzie jego zgody na dyskryminację osób niepełnosprawnych przez Marcina Kleczkowskiego. Radny z Naszego Miasta dodał, że garbatość jest formą niepełnosprawności i nie pozwoli na to, by Kleczkowski w swoich wypowiedziach był tak drastyczny i wyśmiewał osoby niepełnosprawne. Radny PiS był zdumiony interpretacją wypowiedzianych słów i bardzo szybko się do tego ustosunkował.
Marcin Kleczkowski przekonywał, że jego opinia dotyczyła sytuacji, kiedy rządzący mówili o błędach w projekcie uchwały, a merytoryczni urzędnicy nie potrafili ich wymienić i poprawić.
-Państwo mający większość w radzie odwracacie uwagę od meritum –ocenił M. Kleczkowski.
-Twierdzicie, że użyłem obraźliwego sformułowania wskazując na schorzenie kręgosłupa, na garbatość. Nie chciałem dotykać osób niepełnosprawnych. Ale celowo skupiacie się na takich sprawach, żeby odwrócić uwagę od istoty tematu. Jeżeli powiedziałbym, że jesteście ślepi na argumenty przedsiębiorców lub głusi na potrzeby lokatorów mieszkań komunalnych, których obdarzyliście 80 procentowymi podwyżkami, to czy dyskryminowałbym osoby zrzeszone np. w Polskim Związku Niewidomych? Gdybym powiedział, że kuleje z państwa strony kwestia otwartego dialogu, czy dyskryminowałbym osoby kulawe? –zapytał szef augustowskiego PiS.
Oczywiście odpowiedź na jego pytania brzmiała „Nie”. Marcinowi Kleczkowskiemu nawet przez myśl nie przeszło, że ktokolwiek posądzi go o obrażanie osób z niepełnosprawnościami. Kleczkowski przypomniał, że bardzo znana marka samochodów nazywana jest Garbusem, co nie oznacza, że ktokolwiek dyskryminuje tym osoby niepełnosprawne z chorym kręgosłupem.
*Artykuł ukazał się w 4/2021 numerze "Przeglądu Powiatowego".
Napisz komentarz
Komentarze