Odpowiedź dyrektor Wiesławy Chrulskiej:
Domagam się stanowczo od pana Chodkiewicza, aby podejmując temat, pokazał stosowne badania dotyczące zjawiska przemocy w augustowskich szkołach. Rozumiem, że Wydział Edukacji na podstawie ankiet, analiz, dokumentów przygotował raport na temat tej bardzo ważnej kwestii i pan Chodkiewicz publicznie wygłasza stwierdzenia w oparciu o tenże raport. Opracowanie to jako dyrektor szkoły chcę poznać i przedstawić Radzie Pedagogicznej.
Jeśli takie analizy zjawiska przemocy w augustowskich szkołach nie zostały przygotowane, wypowiedzi pana Chodkiewicza można traktować jedynie jako niczym nieuprawnione, karygodne ataki pod adresem zachowania dzieci uczęszczających do naszej szkoły, przykład poniżania i nagonki, która miała uderzać we mnie, jako dyrektora, a rykoszetem uderza w dzieci i nauczycieli.
Panie wiceburmistrzu. Dzieci i młodzież z „Trójki” to świetni młodzi ludzie, to wspaniali sportowcy, którzy wywalczyli wiele laurów dla Augustowa, to dzieci i młodzież, zaczynająca swoją przygodę z „Bystrym” w murach szkoły (chociaż zabraliście godziny na zespół), to dzieci i młodzież śpiewający w zespole muzycznym, które potem kontynuują przygodę z muzyką w MDK (chociaż nie chcieliście dać godzin na funkcjonowanie zespołu), to wspaniali wolontariusze Szkolnego Koła Caritas oraz Ruchu Czystych Serc zaangażowani w pomoc potrzebującym, to laureaci konkursów, to młodzi ludzie wspierający swoją pracą schronisko „Kudłacz”, to młodzi ekolodzy angażujący się w zbiórkę surowców wtórnych, to młodzież pracująca w Samorządzie Uczniowskim. To po prostu fajne dzieciaki. Wiem, że trudno to panu zrozumieć.
Pytanie, czy tych 930 dzieci uczęszczających do „Trójki” to same anioły? Nie, podobnie jak w innych szkołach do „Trójki” uczęszczają też dzieci z zaburzeniami zachowania. Skąd biorą się te zaburzeniami? Różnie: z traumatycznych przeżyć (np. śmierć rodzica), z długotrwałej nieobecności rodzica (eurosieroctwo), z choroby, z rozpadu rodziny, a czasami też z błędów w wychowaniu. Każde z tych dzieci jest zdiagnozowane, objęte stałym nadzorem pedagogów i wzmożoną kontrolą wychowawców i wszystkich pracowników szkoły. Często nawet w czasie przerw między lekcjami przy uczniach z zaburzeniami zachowania dyżuruje osobny nauczyciel. Pan stygmatyzuje te dzieci jako agresorów. Tym dzieciom potrzebna jest jednak przede wszystkim pomoc psychologa, ale mój wniosek o zatrudnienie na pełnym etacie psychologa szkolnego został odrzucony. Co ciekawe, były pieniądze, by w SP2 stworzyć stanowisko pół etatu doradcy zawodowego, aby zapewnić etat waszej protegowanej. U nas na psychologa zabrakło pieniędzy.
Mówiąc o pracy z dziećmi z zaburzeniami zachowania trzeba powiedzieć o profesjonalizmie i odpowiedzialności kadry pedagogicznej oraz wspaniałej, tytanicznej pracy pedagogów. Na uwagę zasługuje też odpowiedzialna i poważna postawa wielu rodziców, którzy zamiast stygmatyzować dzieci z zaburzeniem zachowania pytają coraz częściej o to, jak mogą pomóc. Byłam na wielu spotkaniach z rodzicami, gdzie z wychowawcą, pedagogiem rodzicami wypracowywaliśmy wspólnie zasady postępowania, bo każda klasa to żywy organizm i każdy przypadek dziecka z zaburzeniami zachowania to osobna historia.
Stale się też kształcimy jako kadra pedagogiczna, organizujemy warsztaty, konferencje, których tematem jest praca z tzw. dzieckiem z zaburzeniami zachowania. Poznajemy i wdrażamy w pracy z tymi dziećmi różnorodne metody, np. trening zastępowania agresji. Przeprowadzamy ewaluację kwestii bezpieczeństwa uczniów i analizujemy jej wyniki na Radach Pedagogicznych.
Powołany przeze mnie kilka lat temu Zespół ds. Bezpieczeństwa okresowo analizuje kwestie zachowań niebezpiecznych wśród dzieci i młodzieży, sporządza i przedstawia Radzie Pedagogicznej „Raporty z przeglądu i oceny stanu bezpieczeństwa w szkole”. Ostatni taki raport przedstawiony został na radzie pedagogicznej 13 lutego 2020r. Z raportu wynika, że w I półroczu (wrzesień- luty) mieliśmy w szkole:
- 10 zdarzeń agresji fizycznej wśród uczniów (w tym też zdarzenia poza terenem szkoły);
- 1 przypadek posiadania przez ucznia środków zagrażających zdrowiu;
- 5 przypadków wagarów;
- 2 przypadki zabaw ryzykownych;
- 2 przypadki zachowań autodestrukcyjnych.
Wszystkie te sytuacje podlegały wyjaśnieniu przez pedagogów, wychowawców i dyrektora szkoły. Część z nich została zgłoszona do organów ścigania.
Są też oczywiście przezwiska, plotki, obmawianie, używanie niecenzuralnych słów- to bolączka każdej szkoły.
Udało nam się jednak skutecznie zawalczyć z plagą komórek. Dzięki konsekwencji nauczycieli dzieci w czasie przerw zaczęły rozmawiać ze sobą zamiast siedzieć pod ścianą z telefonem.
W trosce o bezpieczeństwo dzieci udało się nam prawie całkowicie wyeliminować wypadkowość na terenie tak dużej szkoły:
Rok szkolny 2015/2016 (21 wypadków uczniowskich); 2016/2017 (16 wypadków); 2017/2018 (22 wypadki); 2018/2019 (0 wypadków); 2019/2020 (1 wypadek).
Nie wiem, jakimi danymi dysponuje pan burmistrz, jakimi zestawieniami i badaniami. Jeżeli jednak posiada dane i informacje o zachowaniach niebezpiecznych w naszej szkole i zataił to przed dyrektorem szkoły i Radą Pedagogiczną- jest to działanie zagrażające zdrowiu i bezpieczeństwu dzieci oraz pracowników szkoły.
Pragnę przypomnieć, że w szkole uczy się obecnie 930 dzieci i na jednej przerwie na korytarzu przebywa ponad 300 dzieci. Przypomnę też, że organ prowadzący, wbrew opinii nauczycieli i rodziców, podjął decyzję o zwiększeniu naszej placówki o kolejnych ok. 200 dzieci, łącząc ją w zespół szkolno-przedszkolny.
Ani kierownik wydziału, ani burmistrz, ani wiceburmistrz nigdy nie podjęli ze mną tematu bezpieczeństwa uczniów czy rzekomej przemocy w szkole. W czasie pełnienia funkcji dyrektora otrzymałam JEDNO pismo z Wydziału Edukacji i Sportu zalecające wyjaśnienie sytuacji przemocy zgłoszonej przez rodzica.
No i jeszcze zgłoszona przez nasze władze do prokuratury skarga o zorganizowanie przez nauczycieli i dzieci marszu LGBT 2 kwietnia 2019r. Tego dnia dzieci pod opieką nauczycieli wzięły udział w ogólnoświatowej akcji „Zaświeć się na niebiesko” jako wsparcie dla osób z autyzmem. Warto zaznaczyć, że władze nie poinformowały dyrektora o skardze i bez wyjaśnień z mojej strony skierowały ją do prokuratury- o skardze dowiedziałam się od policji.
Rzeczywistym problemem i zagrożeniem dla dzieci z „Trójki” jest niekontrolowany dostęp osób trzecich do budynku szkoły. Jednak moje prośby ustne i pisemne do burmistrza o pomoc w tej kwestii pozostały bez echa. Ani pani kierownik Wydziału Edukacji, ani wiceburmistrz czy burmistrz nie wykazali zainteresowania nawet rozmową ze mną na temat tego problemu.
Nie wykazując przez dwa lata ŻADNEGO zainteresowania rzeczywistymi problemami bezpieczeństwa dzieci, teraz władze atakują szkołę. Nie rozumiem tego nasilenia agresji. Przecież nie będę już od 1 września dyrektorem szkoły, nie dostanę też pozytywnej oceny pracy, po co jeszcze atakować dzieci.
Jeszcze raz stanowczo podkreślę: nie ma nasilonego problemu przemocy w szkole, którą zarządzam. W placówce zdarzają się sytuacje konfliktowe- wszak uczy się w niej blisko 1000 dzieci- sytuacje te są do końca wyjaśniane i analizowane.
I jeszcze jedno. Mówiąc szczerze, nie obchodzi mnie, co o mnie myślą pani kierownik czy pan wiceburmistrz. To jak widać ludzie, dla których paliwem jest nienawiść i zemsta. Nie potrafili docenić świetnej pani dyrektor SP6- Kasi Bernatowicz, która złożyła rezygnację z funkcji, ani wspaniałej pracy pani dyrektor Przedszkola nr 6- Danusi Jańczak, czy zaangażowania dyrektor Przedszkola nr 3- Iwony Makar.
O stylu pożegnania mnie po pięciu latach dobrej pracy nie wspomnę. A ja się cieszę, bo dużo fajnych rzeczy udało się zrobić przez tych pięć lat. Teraz też chcę się pochwalić, że w bibliotece mamy piękną, nową, równą podłogę. Naprawdę wygląda to świetnie. Jedna z szatni na bloku sportowym zaczyna też wyglądać coraz lepiej.
Nie oczekiwałam po pięciu latach dobrej kadencji pochwał, bo ci ludzie nie potrafią chwalić, pewnie by się udusili, gdyby mnie pochwalili, ale tak okrutnego, bezpodstawnego ataku się nie spodziewałam nawet po nich. Cóż, jaka władza, taki styl podziękowania.
I na koniec krótki cytat z artykułu o zjawisku mobbingu.
„Zazdrośni o wyniki (…) podwładnych "mali szefowie" atakują z upodobaniem ofiarę: eksploatując ją - udowadniają jej słabość, a swoją wyższość i przewagę. Zjawisko charakteryzuje się stosowaniem przewrotnych, nieszczerych zachowań (…). Oczernianie, przykre aluzje, upokarzanie oraz groźby powtarzają się i nasilają w ciągu miesięcy. Wszystko to służy jednemu celowi: zniszczeniu ofiary. Dręczycielami często są wyższe kadry kierownicze albo ludzie mający władzę nad pracownikami. Podważając kompetencje osoby, stawiają ją w negatywnym świetle.
Wiesława Chrulska
Napisz komentarz
Komentarze