Jednak po tym czego się dowiedziałam, jest mi trudno milczeć. Niewielu spośród rodziców zdaje sobie sprawę, jak wygląda program nauczania poszczególnych przedmiotów po reformie. Język polski jest kluczowym przedmiotem w szkole. Po reformie w szkole podstawowej uczniowie będą musieli opanować materiał dotychczas wykładany w szkole podstawowej i gimnazjum, jednak przy znacząco zmniejszonej liczbie godzin. Do tej pory język polski zajmował w ciągu 6 lat edukacji 960 godzin, teraz w ciągu 5 lat jedynie 800 godzin.
Jak widać język polski będzie nauczany w trybie ekspresowym. Materiał wykładany w 6 lat uczeń będzie musiał opanować w ciągu 5 lat i mając do dyspozycji o 160 godzin mniej. Ponadto dobór lektur jest narzucony odgórnie. W starej podstawie programowej nauczyciel miał swobodę ich doboru w zależności od możliwości rozwojowych uczniów. Obecnie lektury zostały ściśle przypisane do konkretnej klasy. Zazwyczaj wskazane są tytuły i autorzy, natomiast w starej podstawie programowej przy nazwiskach autorów podawana była uwaga: wybrana powieść, ballada, nowela, opowiadanie. Tak więc autonomia nauczyciela została ewidentnie ograniczona.
Dobór lektur też jest znamienny. Ważny dla literatury polskiej jest wiek XIX, gdyż w tym okresie kultura i sztuka była ekwiwalentem utraconej państwowości. Jednak doboru lektur do obowiązkowego kanonu dokonał chyba dywersant, pewnie jakiś miłośnik utworu Mickiewicza pt. „Konrad Walllenrod”, mający skryty plany zniechęcenia uczniów polskich do czytelnictwa. Reformatorzy fundują uczniom lekturę „ Katarynki” Bolesława Prusa. Najpierw trzeba dzieciakom wytłumaczyć co to takiego ta katarynka. W epoce maili, smsów i telefonów komórkowych nie da się tym zainteresować ucznia. Jednak najbardziej przeraża liczba lektur na egzamin ósmoklasisty. Będzie ich mianowicie około 50.
Od roku 2021 uczniowie podejdą do egzaminu, który będzie sprawdzał znajomość lektur z kl. IV-VIII, co w przybliżeniu składa się na liczbę ok. 50 książek! Prawdą jest, że część z nich to pozycje krótkie (np. „B.Prus „Katarynka”, I.Krasicki- wybrane bajki), ale większość z nich to lektury liczące co najmniej 300 stron (A.Mickiewicz „Pan Tadeusz”, H.Sienkiewicz „Quo vadis”, S.Żeromski „Syzyfowe prace”, A.Kamiński „Kamienie na szaniec”, itp.). Nierealne jest więc, by uczeń szkoły podstawowej pamiętał ich treść i trudno jest oczekiwać od nauczyciela polonisty przypomnienia ich fabuły przed egzaminem, ponieważ liczba godzin jest znacznie ograniczona.
Nowa podstawa programowa rozpisana została w czterech obszarach:
- Kształcenie literackie i kulturowe.
Kształcenie literackie zajmuje pozycję dominującą w stosunku do kształcenia kulturowego. Da się zauważyć przewagę analizy utworów nad interpretacją. Pominięto edukację medialną.
- Kształcenie językowe.
Położono nacisk na gramatykę. Nie ma elementów języka mediów elektronicznych. W świecie, gdzie jest to podstawowy kanał porozumiewania się ludzi.
- Tworzenie wypowiedzi.
Odłączono tworzenie wypowiedzi od kształcenia językowego. Nie ma kształcenia umiejętności rozumienia wypowiedzi oraz etyki mowy. Wprowadzone nowości to konieczność stosowania rytmu akapitowego oraz elementy retoryki.
- Samokształcenie.
Kształcenie umiejętności samodzielnego organizowania sobie warsztatu pracy, docierania do informacji, dokonywania ich selekcji, syntezy oraz wartościowania, rzetelnego korzystania ze źródeł wiedzy.
Mocne, ale jakże ważne słowa wypowiada Krzysztof Biedrzycki w artykule „Deforma edukacji. Nowa podstawa programowa do polskiego cofnie szkołę do połowy XX wieku”: „Jeszcze poważniejsze są konsekwencje dla ucznia. Jaki jest jego obraz jako absolwenta 8-klasowej SP? Otóż jest to młody człowiek czytający wyłącznie narzucone mu, a najczęściej obce jego doświadczeniu, lektury. Nie interpretujący ich i rzadko o nich rozmawiający, natomiast „określający tematy”, „objaśniający treść” (takie jest słownictwo dokumentu), szukający w tekstach wyznaczników poetyki. Uczący się na pamięć reguł gramatycznych i definicji. Zaniedbujący przy tym ćwiczenie umiejętności komunikacyjnych. Jego samokształcenie ma polegać wyłącznie na zaglądaniu do słowników. W szkole uczeń zapomni o kulturze popularnej, o mediach elektronicznych i w ogóle o świecie, w którym żyje.”
Uczeń nie pozna powstającej w naszej epoce literatury, nie nauczy się, jak sobie radzić z kulturą nowoczesną, jego wiedza o języku zatrzyma się na poziomie początku XX stulecia. To zupełny brak korelacji ze światem, który go realnie otacza.
Co to oznacza dla dzieciaków, bo one są tutaj najważniejsze. Absolwent szkoły podstawowej będzie człowiekiem bezradnym komunikacyjnie i kulturowo, kandydatem na nisko wykwalifikowanego robotnika – zwłaszcza, że odbierze mu się rok kształcenia ogólnego, a więc karierę robotnika zacznie bardzo wcześnie.
Słaby uczeń nie opanuje narzucanej mu wiedzy, przeciętny opanuje ją w umiarkowanym stopniu, a dla zdolnego w dużej mierze będzie raczej balastem niż wyposażeniem. Żaden z nich natomiast nie zyska w szkole koniecznych kompetencji komunikacyjnych i kulturowych, które pomogłyby mu w życiu codziennym we współczesnym świecie, w społeczeństwie i na rynku pracy”.
Realizując treści nowej podstawy programowej, które w odniesieniu do świata współczesnego są przestarzałe, można zauważyć także, że nastąpił powrót do przyswajania wiedzy w sposób bierny, pamięciowy i encyklopedyczny, a umiejętność twórczego, refleksyjnego i krytycznego myślenia została zepchnięta na margines.
Przyznam się, że analizując dostarczone mi materiały doznałam lekkiego szoku. Młode pokolenie dostaje od rodziców to co najcenniejsze - wykształcenie. Każdy go potrzebuje. Jednak uczenie w dzisiejszym świecie oparte na pamięciowym uczeniu jest takim anachronizmem jak powrót do telefonów stacjonarnych. W politycznej kanonadzie na temat systemu oświaty zapomnieliśmy chyba o najważniejszym czyli o dzieciach. Jakość ich kształcenia to nasza przyszłość. Bóg nie dał Polsce ropy, diamentów czy złota. W tej sytuacji naszą pozycję w świecie może zmienić tylko praca następnego pokolenia, ale musi być ono dobrze wykształcone i rozumiejące świat współczesny. Dlatego mój felieton opatrzyłam cytatem z Mickiewicza bo grozi nam, że zdegradujemy się jako naród, jeśli zreformowany system oświaty wykształci pokolenie robotników montowni, nie uchybiając żadnemu zawodowi oczywiście.
Traktuje ten artykuł jako początek całego szeregu publikacji, które zakończę omówieniem zakresu egzaminu ósmoklasisty. Jednocześnie proszę nauczycieli o przesyłanie mi danych, jak wyglądają zakresy programy innych przedmiotów. Słyszałam już o absurdach w nauczaniu historii. Podobno obecne klasy VI kończą cykl nauczania historii i w klasie VII znowu zaczną od zagadnień związanych ze starożytnym Egipcie. Pytam historyków czy to prawda?
Izabela Piasecka
Napisz komentarz
Komentarze