Jeszcze kilka tygodni temu, defensywa piłkarskiej reprezentacji Polski prezentowała się najkorzystniej ze wszystkich formacji. Podczas Euro 2016, Polacy dochodząc do ćwierćfinału stracili zaledwie dwa gole w regulaminowym czasie gry (w tym żadnego w fazie grupowej turnieju). To była główna podstawa sukcesu, którym był dla nas najlepszy od 20 lat wielki piłkarski turniej. Jeden mecz z Kazachstanem na inaugurację eliminacji Mistrzostw Świata 2018, rozwiał hurraoptymizm związany z żelazną obroną biało-czerwonych, a kolejni rywale w drodze na Mundial do Rosji, mogą być jeszcze groźniejsi pod naszą bramką. Październikowe spotkania z Danią i Armenią będą kluczowe w perspektywie walki o bilet na Mistrzostwa Świata.
Bartosz Lipiński
28.09.2016 13:45
(aktualizacja 27.07.2023 02:29)
Prawa strona obrony, jest bezdyskusyjnie zarezerwowana dla Łukasza Piszczka. Zawodnik Borussii Dortmund, który przez ostatnie lata często mierzył się z niesprawiedliwą łatką „świetny w klubie, przeciętny w reprezentacji”, w końcu pokazał doskonałą dyspozycję również na kanwie drużyny narodowej. Piszczek w 1/8 finału Euro 2016 ze Szwajcarią, rozegrał swoje najlepsze spotkanie w reprezentacyjnych barwach. Nie tylko pewny w obronie, ale również niesamowity podczas podłączania się prawą flanką do akcji ofensywnych Polaków. Był tego dnia niczym czołg, pokazał to, z czego od lat znany jest kibicom niemieckiej Bundesligi. Czy ma dziś alternatywę w polskim zespole? Wydaje się, że nie. Choć w perspektywie kontuzji, mógłby zastąpić go uniwersalny Artur Jędrzejczyk bądź… Jakub Błaszczykowski. Po przeprowadzce do Wolfsburga, Błaszczykowski zmienił pozycję boiskową i bardzo dobrze radzi sobie na prawej obronie „Wilków”. Występ Kuby na prawej obronie reprezentacji, to póki co fikcja literacka. Ale nie można wykluczyć takiego wariantu na przyszłość. Aby nie powtórzył się scenariusz z Kazachstanu, niezwykle istotnym jest sprawnie funkcjonujący środek obrony. O ile pozycja Kamila Glika jest pewna i nowy nabytek AS Monaco należy do ścisłej czołówki stoperów w Europie, to sam nie powstrzyma ataków duńskiego dynamitu. Szczególnie mecz z Kazachstanem pokazał, że brak mocnego partnera Glika na środku defensywy, stanowi ogromy problem. Nieudany eksperyment, jakim okazało się wystawienie w składzie Bartosza Salamona, kosztował nas utratę dwóch bramek w spotkaniu z egzotycznym rywalem. Ostatnie tygodnie pokazały przede wszystkim, jak ważnym i nieocenionym zawodnikiem jest dziś dla polskiej piłki Michał Pazdan. Jego absencja spowodowana urazem, nie tylko przyczyniła się walnie do utraty punktów z Kazachstanem, ale brak Pazdana był widoczny również w spotkaniu Legii z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów. Kompromitująca porażka 0:6 z niemieckim potentatem, to także efekt braku kontuzjowanego Pazdana w zespole mistrza Polski. Powrót Michała Pazdana i jego gra w środku obrony w parze z Kamilem Glikiem, powinna zapewnić biało-czerwonym spokój oraz solidność w defensywie. I powrót żelaznej obrony, stanowiącej zmorę kolejnych przeciwników Polaków na Euro 2016. Na lewej flance defensywy mamy dziś w kadrze prawdziwy urodzaj. To ogromny sukces, bo jeszcze kilka lat temu, była to największa bolączka i pięta achillesowa Polaków. Podczas eliminacji 2016 selekcjoner Adam Nawałka dokonał roszady, polegającej na przesunięciu Macieja Rybusa z lewej pomocy na obronę. Był to strzał w dziesiątkę. Rybus nie tylko stanowił mocne ogniwo kadry na nowej pozycji, ale wzbudził swoją grą zainteresowanie nowego pracodawcy, francuskiego Olympique Lyon. Rybus na Euro nie zagrał, gdyż kilka dni przed inauguracją doznał kontuzji barku. Doskonale zastąpił go wówczas Artur Jędrzejczyk i to właśnie popularny „Jędza” jest dziś najpoważniejszą alternatywą dla Rybusa w walce o pierwszy skład kadry. Przeciwko Kazachom, Nawałka dał szansę od pierwszych minut zagrać Rybusowi. Powracający po kontuzji zawodnik, o meczu w Astanie chciałby jak najprędzej zapomnieć. Październikowe spotkania będą stanowić dla niego okazję do rehabilitacji i udowodnienia, że ciągle powinien być pierwszym wyborem selekcjonera na newralgicznej pozycji lewego obrońcy. Z powyższej analizy jasno wynika, że przynajmniej na papierze polska defensywa prezentuje się okazale. Jednakże wszystko zweryfikuje boisko. Pozostaje mieć nadzieję, że w październiku na Stadionie Narodowym zobaczymy naszą linię obrony w optymalnej formie i zdrowiu. Gdyż tak jak napisałem na samym początku: defensywa jest najważniejsza. Nawet, jeżeli nie są to piłkarze tak znani, medialni i uwielbiani przez kibiców, jak światowe gwiazdy piłki nożnej, których na szczęście nie brakuje dziś Polakom w pozostałych boiskowych formacjach.