Krytycy o filmie:
To dzieło z duszą, które niezwykle silne uczucia bohaterek z powodzeniem przekazuje widzom. To film, który w dużej mierze się czuje, dlatego być może tylko osoby z konkretnym typem wrażliwości docenią emocjonalną złożoność twórczyni Girlhood. Nie ulega wątpliwości, że to produkcja niezwykle dojrzała, która ma duże szanse na najważniejsze canneńskie laury.
Michał Piepiórka Bliżej ekranu
„Portret kobiety w ogniu” to nieśmiertelna historia miłosna, która potrafi przeszyć serca na wylot, doprowadzając do rozpaczy. Ale ta rozpacz jest potrzebna, ma swoją wagę i cel. Ból ma zmienić się w gniew, ma rozpalić nasze serca, pchnąć do działania, byśmy mogli, bez względu na płeć, zaśpiewać – kobiety z mężczyznami – czysto, w pełnej harmonii piękną pieśń. Sztuka ma tę moc. Pozwólmy jej, by nas pochłonęła.
Michał Walkiewicz Filmweb
Ciekawe, że "Portret..." to kolejny po "Faworycie" Yorghosa Lanthimosa oraz „Na pokuszenie” Sofii Coppoli film, który wpisuje feministyczną narrację w strukturę filmu kostiumowego. Jest coś rebelianckiego i subwersywnego w takim postawieniu sprawy – za krępujący kobiece ruchy gorset konwenansu odpowiadają przecież głównie mężczyźni. Zaś Sciamma wywraca tę historię na lewą stronę z perwersyjną frajdą. Haenel i Merlant są w swoich rolach wyborne, z kolei kontrast pomiędzy ich fizycznością i wrażliwością buduje kluczowe, emocjonalne napięcie filmu. Zwłaszcza gdy w toku akcji jeden fabularny twist zamieni ekranowe love story w opowieść o samej definicji "kobiecego" spojrzenia na sztukę. Jeśli nie dostrzegacie różnicy, Sciamma wskaże ją bez protekcjonalnego tonu.
Napisz komentarz
Komentarze