Burmistrz twierdzi, że najbardziej z dzieciństwa zapamiętał znalezienie pod choinką łyżew hokejówek. Było to spełnienie marzeń i możliwość grania z kolegami na zamarzniętym Necku w hokeja lub śmigania po jeziorze. Wcześniej, aby pograć, trzeba było taflę jeziora często odśnieżyć z grubej warstwy śniegu.
-Na Borki nad jezioro wędrowaliśmy więc nie tylko z kijami hokejowymi i łyżwami, ale również łopatami ze sklejki. Po przygotowaniu lodowiska na jeziorze mecz hokejowy był super zabawą –mówi Mirosław Karolczuk.