Rozjechani czołgiem 24 września 1939 w Płaskiej
W niedzielę 24. września 1939. na drodze pomiędzy Mikaszówką a Płaską grupa polskich żołnierzy wracających z Grodna ( które padło dwa dni wcześniej) została rozjechana przez radziecki czołg (prawdopodobnie BT-7) z grupy pancernej mjr. Czuwakina wydzielonej ze składu sowieckiej 2 Brygady Pancernej, był to jeden pojazd spośród kolumny, która wtedy przejeżdżała. Według robionej kwerendy czołgiem tym dowodził (lub był kierowcą) mieszkaniec Grodna nijaki Baran. Bilans tego morderstwa (bo tak należy to zakwalifikować) był następujący: dwóch żołnierzy poniosło śmierć na miejscu, jeden ciężko ranny zmarł wieczorem i było kilku lekko rannych, którzy później przetransportowani do szpitala przeżyli.
Zabitych i ciężko rannego przywiózł wozem Olszewski mieszkający nad Pobojnym, następnie zabici zostali pochowani tam gdzie dziś znajduje się mogiła-pomnik, a ciężko ranny został przetransportowany na podwórko Antoniego Łebskiego w Płaskiej, gdzie zmarł wieczorem.
Z relacji świadka: …tego dnia 24 pod wieczór dowiedzieliśmy się, że bolszewicy czołgiem przed wioską rozjechali 6 żołnierzy polskich napotkali ich bezbronnych i czołgista kazał im iść środkiem drogi i puścił na nich czołg. „To te co po bokach byli to uciekli. Dwóch roztarte byli. Ja widziałam wiózł ich sąsiad na słomie i słomą byli przykryte tylko krew kapała na ziemię. Pochowali ich przy małym lasku. Trzech innych przywieźli do nas, jeden miał urwaną nogę, a ciało z uda było zsunięte i powalane piaskiem… on umarł i został pochowany razem z tamtymi. Nazywał się Paweł Herman i mieszkał koło Poznania.”
Dokumenty zabitych wziął sołtys Biedulewicz, ale jego dom spalił się podczas wojny. Były tam jeszcze inne rzeczy (zegarek i papierośnica), które jak wspomina w Krajobrazach w artykule Ireneusza Sewastianowicza nie żyjący już dziś Konstanty Hańczuk widział u kogoś we wsi (jednak nie powiedział u kogo).
Udało nam się ustalić także fakt, że jeden z żołnierzy uciekł w las podczas masakry, strzelali do niego, ale zdołał się ukryć. To właśnie on powiadomił o zdarzeniu mieszkańców wsi. Z tego co wiemy, żołnierze zostali pochowani bez trumien, zostali tylko owinięci w koce.
Źródło strona internetowa Stowarzyszenia Woda Las http://wodalas.pl
Napisz komentarz
Komentarze