Mały Zejn, główny bohater filmu nie jest aktorem, jest uchodźcą z Syrii, a większość aktorów-naturszczyków w filmie była po prostu sobą –dodał Artur Zaborski.
Reżyserka nie dała im nawet scenariusza, nie tylko dlatego, że nie potrafili czytać. Chciała, żeby aktorzy mieli podobne doświadczenia, jak bohaterowie, których mieli zagrać. Na ekranie można było więc zobaczyć autentyczną, choć ubraną w przejmującą fabułę, prozę życia w slumsach. Po dwóch latach montowania z 500 godzin powstał dwugodzinny wzruszający obraz balansujący na granicy filmu fabularnego i dokumentalnego, pokazujący historię małoletniego Zejna, który okazał się małym wzrostem, ale wielkim człowiekiem, jeżeli chodzi o jego zachowanie.
Film rozpoczyna się od sceny, kiedy główny bohater zaskarża swoich rodziców o to, że powołali go do życia. Przed sądem chłopak odtwarza swoją historię, przywołuje dramatyczne wspomnienia. To dziecko ma zdumiewającą odwagę, determinację i siłę. Niezmordowany włóczęga, mały obrońca jeszcze mniejszych i słabszych, Zejn w pojedynkę rzuca wyzwanie niesprawiedliwości i krzywdzie. Film kończy się tym, że Zejn w końcu otrzymuje upragniony dokument urodzenia. W rzeczywistości rozprawa się nie odbyła, bardziej tu bowiem chodziło o symboliczne ukazanie tej sytuacji.
Napisz komentarz
Komentarze