Burmistrz i starosta są przez nas zatrudniani na jedną kadencję, po niej stają do konkursu od nowa. Dlatego perspektywa czasowa samorządowców ma dwie granice. Pierwsza to budżet. Uchwalany jest co roku i dlatego ta perspektywa ma długość 12 miesięcy. Drugą granicę wyznacza kadencja. Dobrze, że została wydłużona do 5 lat. Stara samorządowa prawda mówi, że reformy można wprowadzać tak, by w roku wyborczym przyniosły owoce. Zamiast 3 lat mamy zatem 4 lata na planowanie i działanie. Musimy jednak przyznać, że planowanie w perspektywie roku to praca w ogromnej części wymuszona zastaną rzeczywistością. Nieco więcej swobody daje układanie planów pięcioletnich. Jest za to o wiele trudniejsze. Wymaga pomysłowości, kreacji, przewidywania trendów. Jednak i taka perspektywa nie wzbudza większych emocji. Zaczynają się one, gdy na nasze życie, nasze miasto, nasz powiat staramy się spojrzeć z perspektywy jednego pokolenia, to jest 20-30 lat. Mamy problem nawet z postawieniem pytań. Dlaczego tak jest? Bo nie wiemy, co czeka nas w tak długiej perspektywie. Gdy pytam znajomych, od kiedy używamy smartfonów, to w zależności od ich wieku otrzymuję różne odpowiedzi. Starsi lokują datę powstania pierwszego iPhone na początek XX wieku, młodsi postarzają tę zabawkę co najmniej o 10 lat. To dlatego, że życie młodych ludzi było od zawsze cyfrowe, wspomagane przez komputery, konsole i smartfony. Życie analogowe, z piłką na podwórku, trzepakami, chodzeniem po drzewach, wycieczkami rowerowymi w tajemnicy przed rodzicami, samodzielnym chodzeniem i wracaniem ze szkoły, kluczem na szyi do domu pamiętają raczej starsi niż trzydziestolatkowie.
To dlatego nie umiemy stawiać pytań w perspektywie 20-30 lat. Świat zmienia się za szybko, a nam wydaje się, że mamy na te zmiany niewielki wpływ. Nic bardziej mylnego. Jeśli pominąć spiskową teorię dziejów, nasza rzeczywistość jest kształtowana przez wypadkową działań jednostek. Zapewne siła oddziaływania premiera jest większa niż redaktora naczelnego powiatowego pisma. Z pewnością prezes ma większy wpływ na los firmy niż dozorca. Ale ani redaktor naczelny, ani dozorca nie są w sytuacji beznadziejnej. Powinni zadawać pytania i szukać na nie odpowiedzi. Powinni też aktywnie działać, bo również kształtują przyszłość.
Napisz komentarz
Komentarze