Kulisy niebywałego skandalu
Ostatnia sesja rady miejskiej przejdzie do historii augustowskiego samorządu i zapisze się na jego czarnych kartach. Dobrym wyznacznikiem rozmiaru skandalu, który obserwowaliśmy na lutowych obradach, jest rekordowa ilość wyświetleń nagrania na portalu e-sesja. Dotychczas żadne posiedzenie nie budziło takiego zainteresowania mieszkańców. Trudno się dziwić, gdyż wieści szybko się rozchodzą, a „Przegląd Powiatowy” starannie zrelacjonował bulwersującą dyskusję. Zatrważające zarzuty pod adresem Marcina Kleczkowskiego wypowiedziane przez banitów z klubu PiS, z oskarżeniami o przemoc fizyczną i psychiczną, jasno pokazały, że rada obecnej kadencji nie ma przed sobą przyszłości. Awantury, wojny, przepychanki, to wszystko będzie się powtarzać. Tę radę można porównać do „Titanica”, który zmierza w kierunku góry lodowej. Opozycja winą za gorszące wydarzenia obarczyła przede wszystkim przewodniczącą rady, która dopuściła do publicznego, bezpardonowego prania brudów. Ale można było wręcz odnieść wrażenie, że Alicja Dobrowolska swoimi wypowiedziami dolewała oliwy do ognia i ani myślała przerywać widowiska. Przedstawiciele opozycji mieli też za złe przewodniczącej, że pozwoliła zdominować dyskusję sprawami partyjnymi, które nie miały związku z miastem.
Opozycja apelowała o spokój
Izabela Piasecka poinformowała podczas dyskusji, że dostaje wiele SMS-ów od mieszkańców oglądających transmisję na żywo z sesji 25 lutego i mocno zbulwersowanych jej przebiegiem.
-Jestem zażenowana. Wszyscy reprezentujemy instytucję rady miejskiej. Czuję dumę mogąc reprezentować mieszkańców, a dzisiaj mi wstyd za państwa zachowanie. Wydaje mi się, że ta dzisiejsza dyskusja, opluwanie się, szarganie swojego honoru, jest działaniem zaplanowanym. Nie wiem, jakiemu celowi ma to służyć, bo na pewno nie miastu. Jest to haniebne i naganne. Ale przewodnicząca ma narzędzia, których winna była tutaj użyć –stwierdziła radna Piasecka.
W podobnym tonie wypowiadali się też jej klubowi koledzy z Koalicji Obywatelskiej. Adam Sieńko mówiąc o bulwersującej dyskusji porównał ją do szamba, pomyj i poniżania jednych przez drugich. Dodał, że zdecydowana większość radnych nie chce uczestniczyć w spektaklu i złożył wniosek formalny o przerwę, aby po niej przewodnicząca mogła wrócić do realizacji porządku obrad. Sieńko zaapelował, żeby nie torturować radnych i mieszkańców publicznym praniem partyjnych spraw. Przypomniał też, że został radnym, by rozpatrywać sprawy miasta.
-Nie mam słów, by opisać sytuację, z którą mamy aktualnie do czynienia. Najprościej byłoby wyjść z tej rady i trzasnąć drzwiami –komentował na sesji 25 lutego, radny KO Adam Sieńko.
Niestety apel radnego o powściągnięcie emocji i zaprzestania ataków po przerwie nie znalazł pozytywnego odzewu. Dlatego Adam Sieńko zdecydował się na kolejny, dosadny komentarz.
Brak słów i cyrk na kółkach
-Zdawałoby się, że dla naszego klubu jest obojętne, jak się zachowujecie i wysławiacie. Ale nie chcę być utożsamiany z radą, która pracuje w taki, a nie inny sposób –przyznał A. Sieńko.
Radny sugerował, że żenujący spektakl odbywający się na oczach mieszkańców był wyraźnie przygotowany, bo część radnych odczytywała z kartek fragmenty scenariusza. Adam Sieńko przytoczył znane powiedzenie „Kto z kim przestaje, takim się staje”. Odnosząc się do banitów z klubu PiS dociekał, czy to oni mają większy wpływ na koalicjantów z Naszego Miasta, czy to formacja Nasze Miasto wpływa bardziej na ich postępowanie? Sieńko bał się nawet myśleć jak przebiegałyby ostatnie obrady, gdyby odbywały się w trybie stacjonarnym i radni mogliby skakać sobie do gardeł. Zdruzgotany przebiegiem sesji był również Rafał Harasim, radny KO.
-Brak mi słów. Na naszych sesjach bywało różnie i kompromitowaliśmy się w różny sposób. Ale to, co się dzisiaj wydarzyło przekracza wszelkie możliwe granice. Cała ta „ustawka” jest żenująca. Nie wiem, co chcieliście przez to osiągnąć, współczucie? Wylało się tyle zarzutów, spraw prokuratorskich. Przecież jest to cyrk na kółkach. W większości za ten cyrk odpowiada ponownie pani przewodnicząca. Gdyby miała pani chociaż troszeczkę dbałości o całą radę, to przerwałaby pani to po pierwszych wypowiedziach i nie brnęła w to dalej. Śmieją się z nas już nie tylko mieszkańcy Augustowa. Śmieje się z nas może pół Polski. Niedługo będziemy w telewizji, po tym, co tutaj się dzieje. Jest to po prostu żenujące –powiedział radny R. Harasim.
Harasim zauważył, że koalicja rządząca dotychczas odżegnywała się od spraw partyjnych, ale na ostatniej sesji słowo „partia” było odmieniane dziesiątki razy przez wszystkie przypadki.
Pośmiewisko na wielką skalę
Krystyna Wilczewska była zdumiona tym, że przewodnicząca rady dopuściła do tak mizernej dywagacji. Zdaniem radnej reprezentującej komitet Dobry Wybór, niedawna dyskusja nigdy nie powinna mieć miejsca na forum rady, ponieważ dotyczyła partyjnych potyczek. Bardzo podobną opinię miała Aleksandra Sigillewska. Radna PiS podzieliła się ważnymi refleksjami.
-Jesteśmy w punkcie wolne wnioski i odpowiedzi na interpelacje radnych. Pytam panią przewodniczącą, jak pani prowadzi obrady, że w tym punkcie dochodzi do tak skandalicznych wydarzeń? Pani jest odpowiedzialna za to, jak wygląda sesja rady miejskiej i, że staje się ona pośmiewiskiem na skalę niebawem ogólnopolską. Dlaczego nie trzymamy się punktu, który jest ściśle ustalony w statucie? Wolne wnioski mogą zgłaszać również mieszkańcy. Jeden z mieszkańców od kilku godzin czeka na zabranie głosu. Natomiast pani dopuszcza dyskusje, które nie mają związku z miastem, ani ze sprawami mieszkańców –zauważyła A. Sigillewska.
Natomiast jeden z aktywnych społeczników nazwał prowadzenie obrad przez Dobrowolską mianem „masakry” i podkreślał, że do rozpatrzenia spraw partyjnych są odpowiednie gremia.
Ważna historyczna analogia
Analizując ostatnie wydarzenia na sesji rady miejskiej, gdy przewodnicząca rady pozwoliła na obrzucenie błotem największego oponenta i wewnątrzpartyjną wojenkę, musimy odwołać się do sytuacji sprzed niespełna dwóch lat. 29 lipca 2019 roku Alicja Dobrowolska pierwszy raz po wyborze prowadziła całe obrady sesji rady miejskiej. Już wtedy przewodnicząca dała upust emocjom i podczas jednej z dyskusji nazwała Marcina Kleczkowskiego „królem życia i śmierci”. Potem w punkcie dotyczącym wolnych wniosków Kleczkowski próbował odczytać informacje o rozwiązaniu klubu PiS w augustowskiej radzie miasta i przedstawić zarządzenie pełnomocnika okręgowego partii w powyższej sprawie. Dobrowolska przerywała wypowiedź radnemu i starała się uniemożliwić przekazanie wiadomości na forum rady. Jak uzasadniała swoją postawę? Twierdziła, że Kleczkowski chce mówić o kwestiach absolutnie partyjnych, które powinny być poruszane na klubie. Dopiero po dłuższej batalii radny mógł przedstawić swoje stanowisko. Co ważne, Kleczkowski poinformował wtedy o sprawach mających duży związek z funkcjonowaniem rady miejskiej, gdyż za takie trzeba traktować fakt rozwiązania klubu. Ta sytuacja jest bardzo znamienna. Wtedy Alicja Dobrowolska protestowała i była przeciwna rozmowom o partii na sesji rady miejskiej, ale ostatnio nie miała z tym problemów.
Ze smutkiem można stwierdzić, że radni opozycji mają rację mówiąc o radzie coraz bardziej przypominającej cyrk. Na jego czele stoi przewodnicząca rady i to ona firmuje swoją osobą naprzemienny kabaret i awantury. Co więcej, perspektywy na poprawę tej sytuacji są raczej zerowe, tak jak szanse na dobrą współpracę Alicji Dobrowolskiej z wszystkimi radnymi. Być może jedynym wyjściem z tej sytuacji byłoby honorowe odejście z zajmowanego stanowiska.
*Artykuł ukazał się w 10/2021 numerze "Przeglądu Powiatowego".
Napisz komentarz
Komentarze