Podczas ostatniej sesji rady miejskiej w Augustowie pojawiły się sensacyjne, zatrważające zarzuty. Banici z klubu PiS (piątka radnych, którym Marcin Kleczkowski umożliwił start w wyborach 2018 roku: Alicja Dobrowolska, Jolanta Oneta Roszkowska, Dariusz Ostapowicz, Mirosław Chudecki oraz Mieczysław Szczerbakow) przeprowadzili atak na Marcina Kleczkowskiego. Szef augustowskiego PiS został przedstawiony w niezwykle negatywnym świetle. Banici (będący dziś w koalicji z Naszym Miastem) tłumacząc decyzję o odwołaniu byłego przewodniczącego rady z funkcji w lipcu 2019 roku, zarzucali mu między innymi stosowanie przemocy fizycznej wobec kobiety. Ten porażający zarzut miał mieć miejsce w 2019 roku podczas spotkania klubu PiS zorganizowanego w Kaktusiku. Marcin Kleczkowski odpierał zarzuty banitów i nazywał je kłamstwami. Inny radny PiS Tomasz Miklas zrelacjonował sytuację, która zdaniem banitów miała świadczyć o stosowaniu przemocy. Z relacji T. Miklasa wynikało, że klub PiS miał spotkanie w restauracji, w trakcie którego dyskutowano nad głośną swego czasu sprawą dotyczącą nieprzedłużenia trzyletniej dzierżawy działki na ulicy Kasztanowej. M. Kleczkowski miał podczas rozmów opierać się na wielu dokumentach, w tym sądowych. Zdaniem Miklasa obecna przewodnicząca rady Alicja Dobrowolska nie miała ochoty zapoznać się z dokumentami i twierdziła, że wie lepiej jak ta sprawa wygląda. Ponadto w opinii T. Miklasa, A. Dobrowolska miała wówczas krzyczeć i zachowywać się niewłaściwie.
Jako, że spotkanie odbywało się w miejscu publicznym Marcin Kleczkowski chciał uspokoić radną.
-Pan Marcin Kleczkowski normalnym gestem, tak jak się to robi, złapał panią za dłoń i powiedział: „Pani Alu, trochę ciszej”. I tyle było tej przemocy -komentował radny T. Miklas na sesji 25 lutego.
Przypomnijmy, że Alicja Dobrowolska już kilka miesięcy temu publicznie insynuowała, że Marcin Kleczkowski używał siły fizycznej przekonując do swoich projektów uchwał. Poproszony przez nas wtedy o komentarz Kleczkowski stwierdził:
-Nie chcę zniżać się do poziomu dyskusji, jaki w sposób niefrasobliwy próbuje narzucić pani przewodnicząca. To, co mówi pani Dobrowolska o rzekomych rozwiązaniach siłowych, które miałem np. wobec niej stosować, jest zwyczajnym pomówieniem. Jedynym faktem jest to, że członkowie naszego klubu spotykali się w czasach, kiedy pani Dobrowolska jeszcze do niego należała. Zdarzyło się także, że rozmawialiśmy w Kaktusiku. Uczestnictwo Alicji Dobrowolskiej w spotkaniach klubu wynikało z tego, że kandydowała z list Prawa i Sprawiedliwości do rady miejskiej. Ale czas pokazał, że ta pani w sposób rażący nadużyła zaufania naszego środowiska i wyborców, którzy oddali na nią głos, jako kandydata konkretnej siły politycznej. Konsekwencją postępowania pani Dobrowolskiej oraz nadużycia przez nią zaufania, było dyscyplinarne usunięcie jej z szeregów PiS. Przypomnę również, że decyzję o usunięciu tej pani z partii podpisał osobiście prezes Jarosław Kaczyński. Uważam, iż wyborcy, na których pani Dobrowolska tak często się powołuje, są mocno rozczarowani jej zachowaniem i tym, że wbrew zapowiedziom nie reprezentuje idei naszego ugrupowania. To nie pierwsza sytuacja, gdy pani przewodnicząca posługuje się insynuacjami i pomówieniami. Jeżeli była świadkiem czynów zabronionych, to powinna podjąć stosowne kroki, np. w podawaniu ludzi do sądu ma doświadczenie -powiedział nam w listopadzie ubiegłego roku Marcin Kleczkowski.
W kolejnym numerze „Przeglądu Powiatowego” szerzej opiszemy szokujące wydarzenia, które zdaniem niektórych radnych mogłyby skłaniać do poważnych refleksji nad rozwiązaniem obecnej rady miejskiej.
Napisz komentarz
Komentarze