BL: Kilku radnych, m.in. Marcin Kleczkowski i Leszek Cieślik, chciało zdjąć punkt dotyczący wniosku z porządku obrad oraz skierować go pod obrady stosownej komisji, np. skarg, wniosków i petycji. Dlaczego nie była pani zwolennikiem takiej procedury?
-Zgodnie ze statutem i ustawą o samorządzie gminnym, komisja skarg wniosków i petycji posiada opisane zasady i tryb działania. Do tej komisji można kierować skargi i wnioski na działania organów gminy. Natomiast wniosek, który wpłynął dotyczył radnego. Gdybyśmy rozpatrywali go w tej komisji, wnioskodawca mógłby wówczas zaskarżyć tryb naszego postępowania. Czytając różne wyroki i rozstrzygnięcia w innych samorządach oceniam, że jeżeli już miałaby rozpatrzeć to komisja, należałoby powołać doraźną do zbadania tylko tego wniosku. Opinia tej komisji nie byłaby i tak wiążąca dla rady. Wyobraźmy sobie, że powołujemy komisję, pan radny i pracodawca przedstawiają swoje argumenty. Później i tak ostatecznie jeszcze raz strony stają przed radą i przedstawiają te same argumenty, bo tylko rada może podjąć decyzję w formie uchwały. Oczywiście wniosek radnych poddałam pod głosowanie i to radni zdecydowali w głosowaniu, aby wniosku nie przekazywać do komisji. Na sesji dwie strony mogły przedstawiać swoje argumenty, radni ich dopytywali i trwało to ok. 4 godzin.
Napisz komentarz
Komentarze