Artykuł o dużej wadze społecznej
Na początku września 2020 r. opublikowaliśmy artykuł: „Radni hamują rozwój Augustowa”. Tytuł był parafrazą wypowiedzi jednego z radnych. Opisaliśmy sprawę związaną z uchwałą o opłacie adiacenckiej. Przypomnieliśmy, że w lipcu ub.r. opozycja chciała wnieść do porządku obrad sesji projekt uchwały zakładający obniżenie stawki opłaty przy podziale działek z 30 do 1 procenta. Przewodnicząca rady Alicja Dobrowolska uniemożliwiła radnemu wnioskodawcy odczytanie uzasadnienia do projektu. Później wbrew faktom twierdziła, że radny przedstawił uzasadnienie. W fatalnej atmosferze, bez możliwości pokazania argumentów czy podjęcia nad sprawą dyskusji, decyzją radnych koalicji rządzącej projekt uchwały nie został uwzględniony w porządku obrad. Przybliżyliśmy kulisy tej sytuacji i przedstawiliśmy konsekwencje trwania przy opłacie adiacenckiej w obowiązującym kształcie. Zauważyliśmy, że na tę rzeczywistość skarżą się mieszkańcy, którzy w lęku przed naliczeniem dużej opłaty nie dzielą i nie sprzedają działek. Na ich gruntach rośnie teraz trawa lub zboże, a nabywca działki mógłby postawić na niej np. budynek mieszkalny bądź usługowy, zgodnie z przeznaczeniem terenu. Mieszkańcy podkreślali, że bardzo często chodzi o ich ojcowiznę. W kuluarach słychać było też wymowne oceny, porównujące pobieranie opłaty do haraczu. M.in. opisane przez nas fakty powodują, że cena metra kwadratowego ziemi w Augustowie jest bardzo wysoka. Zmiana w tym zakresie miałaby przełożenie na rozwój całego miasta. Cała historia miała jeszcze jeden istotny aspekt.
Walka o 400 nowych miejsc pracy
Przewodniczący augustowskiego PiS Marcin Kleczkowski przekazał nam, że sprawa opłaty adiacenckiej przy podziale działek niestety skutecznie wstrzymała także rozwój największego pracodawcy w mieście i możliwość powstania 400 nowych, dobrze płatnych miejsc pracy dla augustowian. Lasy Państwowe sprzedając firmie działkę na inwestycję musiałyby ją najpierw podzielić, zaś miasto naliczyłoby im bardzo sowitą opłatę. Lasy reprezentujące Skarb Państwa nie godzą się na takie rozwiązanie. Nadleśniczy Wojciech Szostak w rozmowie z naszą gazetą przyznał, że obniżenie opłaty do minimalnej wysokości pozwoliłoby na dokonanie podziału działek bez ponoszenia kilkudziesięciotysięcznych kosztów. Należy tu podkreślić, że w 2019 roku rada miejska w Augustowie podjęła uchwałę o wspieraniu największego pracodawcy w mieście, gdzie również zawarto informację o powstaniu 400 miejsc pracy. Pamiętajmy też, że nowe miejsca pracy to znaczący wpływ do budżetu miasta z tytułu podatków, co ma wielkie przełożenie na rozwój. To niezwykle ważne szczególnie w czasach kryzysu. Odrzucenie przez rządzących projektu uchwały opozycji o obniżeniu stawki opłaty było znaczącym problemem.
Historyczna konferencja prasowa
Po publikacji artykułu radni koalicji rządzącej zaatakowali „Przegląd Powiatowy”. Podczas konferencji prasowej banitów z klubu PiS z września 2020 r., usłyszeliśmy bezprecedensowe oskarżenia pod adresem niezależnego tygodnika. Można było mieć wrażenie, że rządzący w swoich zapędach chcieliby mieć wpływ na to, o czym oraz w jaki sposób będzie pisała gazeta. Padło też dużo absurdalnych, groteskowych sformułowań np. ze strony przewodniczącej rady.
-Wyobraźcie sobie państwo, że ktoś wam zarzuca, że hamujecie rozwój dziecka –stwierdziła radna A. Dobrowolska i dodała, że nikt z jej wyborców nie kupuje „Przeglądu Powiatowego”.
Alicja Dobrowolska zarzucała nam brak dociekliwości i rzetelności. Tymczasem to sama pani przewodnicząca popisała się ogromną ignorancją twierdząc, że w przypadku obniżenia opłaty adiacenckiej przy podziale działek do 1 procenta, budżet miejski straciłby „miliony” złotych. Sprawdziliśmy, że od podjęcia uchwały w 2015 roku do września 2020, wpływy z opłaty do budżetu były marginalne, poniżej 8 tys. zł. Za tę sumę na pewno nie da się zapewnić rozwoju.
Należy podkreślić, że nasza redakcja uczestniczyła w bezprecedensowej konferencji prasowej i w całości ją opublikowała. Trudno wyobrazić sobie inne media, które opublikują na swoich łamach video ze spotkania, na którym próbowano je zdyskredytować. Uczyniliśmy to, gdyż w naszej działalności kierujemy się zasadami rzetelności i pluralizmu. Chcemy, aby mieszkańcy mieli nieograniczony dostęp do informacji niezależnie od tego, czy zgadzamy się z ich treścią.
Na niesławnej konferencji prasowej zapowiedziano złożenie pozwów do sądu przeciw naszej gazecie. Rzeczywiście kilku radnych koalicji rządzącej zdecydowało się podjąć niespotykane dotychczas kroki. „Przegląd Powiatowy” w swojej historii był krytyczny wobec wszystkich burmistrzów i osób skupionych wokół władzy. Często powodowało to refleksję, inspirację do lepszych rozwiązań. Nigdy wcześniej nie doszło do sytuacji, aby radni grozili gazecie sądami.
Podwójne standardy „niewiniątek”
Pozwy do sądu przeciwko redaktorowi naczelnemu Krzysztofowi Przekopowi złożyła grupa radnych koalicji rządzącej ugrupowania Nasze Miasto i banitów z klubu PiS. Osoby czujące się urażone tytułem artykułu oraz obecnością na zdjęciach najwyraźniej zapomniały, że w swojej działalności publicznej wielokrotnie posłużyły się ostrym językiem i niespotykaną nigdy wcześniej bezpardonową krytyką. Któż jak nie Dariusz Ostapowicz potrafił nazywać na sesji swojego oponenta politycznego „debilem” lub porównywać innego radnego i redaktora naczelnego naszej gazety do „pożytecznych idiotów”? Radny Ostapowicz niedawno podczas sesji stwierdził, że dostrzegł w wystąpieniu oponenta „elementy pornograficzne”. Czyż to nie Tomasz Dobkowski na obradach rady miejskiej tytułował „zwyrodnialcem” osobę mającą od niego inne poglądy i czyż nie posługiwał się dyskryminującą opinią dotyczącą wieku Mariana Dyczewskiego? Do annałów przejdą słowa Sylwii Bielawskiej określającej opozycję mianem „patointeligencji” i jej wpis na Facebooku, w którym napisała o radnych opozycji, że rozwój Augustowa im „wisi i dynda”. Nie zapomnijmy także o przewodniczącej rady miejskiej Alicji Dobrowolskiej, która kilka miesięcy temu dokonała swoistego linczu na największym rywalu i publicznie na sesji zarzucała Marcinowi Kleczkowskiemu, iż ten rzekomo stosował wobec niej przemoc fizyczną i psychiczną, szarpał ją. W brutalnym ataku na radnego opozycji brały udział inne osoby podające do sądu redaktora naczelnego, które zarzucały Kleczkowskiemu między innymi groźby blokowania pieniędzy dla Augustowa. Jak widzimy niewiniątka, które uprawiają politykę miłości, w rzeczywistości prezentują nam niebywale podwójne standardy.
Słowa Roszkowskiej i Dobkowskiego
Ocena Marcina Kleczkowskiego, że radni hamują rozwój Augustowa, nie jest odosobnionym przykładem. O hamowaniu rozwoju naszego miasta mówił w rozmowie z „Przeglądem” m.in. poseł Jarosław Zieliński. Ale taka opinia padała też niejednokrotnie na forum rady miejskiej. Odwołując się do historii związanej z brakiem możliwości rozwoju największego pracodawcy w mieście, o hamowaniu rozwoju Augustowa powiedział rządzącym Tomasz Miklas i prosił, aby również jego podać za tę wypowiedź do sądu. Najciekawsze jest, że słowa o „blokowaniu rozwoju miasta” (jest to ocena mocniejszego kalibru niż „hamowanie”) pod adresem radnych opozycji kilkukrotnie na forum rady wypowiedziała Jolanta Oneta Roszkowska, która podała do sądu redaktora Przekopa. Wychodzi na to, że pani Roszkowska może wypowiadać słowa o „blokowaniu rozwoju miasta” i kierować je pod adresem politycznych przeciwników, jednak sama uważa, że ocena zawarta w tytule artykułu jest podstawą do procesu sądowego. Tomasz Dobkowski nazwał z kolei na jednej z komisji rady miejskiej Mariana Dyczewskiego mianem „przeciwnika rozwoju miasta”. Dochodzimy do pewnego paradoksu, bo słowa Jolanty Onety Roszkowskiej o „blokowaniu rozwoju miasta” wobec opozycji oraz Tomasza Dobkowskiego o „przeciwniku rozwoju miasta” w kontekście mieszkańca, mają nieporównywalnie większą wagę niż ocena Marcina Kleczkowskiego, która stała się tytułem artykułu w naszej gazecie. To dowód hipokryzji aktualnie rządzących, którą obserwujemy już od dawna. Natomiast rok temu podjęto próbę zamknięcia ust mediom relacjonującym regularnie te podwójne standardy.
Napisz komentarz
Komentarze