Służbowa postawa Alicji Dobrowolskiej
Alicja Dobrowolska rygorystycznie przestrzega własnej interpretacji zapisów statutu. Odmierza minuty i sekundy radnym, co prowadzi nieraz do kuriozalnych sytuacji. Wielokrotnie słyszeliśmy skargi radnych opozycji, że nie daje im się dokończyć zdania. Przez to dyskusje się przeciągają. Opozycja uważa, że Dobrowolska egzekwuje prawo do moderacji niezwykle stronniczo. Chętnie przerywa wypowiedzi adwersarzy władz miasta, aby je później komentować. Natomiast nie reaguje, kiedy ze strony jej koalicjantów padają mało parlamentarne sformułowania. Manifestacją podwójnych standardów była czerwcowa sesja. Szef Naszego Miasta Tomasz Dobkowski kilka razy użył obraźliwego słowa „zwyrodnialec”. Przewodnicza milczała i ani myślała upomnieć Dobkowskiego za niestosowny, a przede wszystkim nieadekwatny do sytuacji język. Czy wobec innych osób byłaby tak wyrozumiała?
Przewodnicząca i mecenas do redaktora
Na grudniowej sesji rady miejskiej wystąpił redaktor naczelny „Przeglądu Powiatowego”. W oczekiwaniu na zabranie głosu Krzysztof Przekop siedział w redakcyjnym studio, mając w tle dekorację z nazwą naszego tygodnika i portalu internetowego. Ta sytuacja wzbudziła niepokój u Alicji Dobrowolskiej. Przewodnicząca zwróciła się do mecenas urzędu miasta z pytaniem, czy zgodnie z prawem gość oczekujący na zabranie głosu może reklamować swój produkt, w tym wypadku nazwę czasopisma. Beata Kornelius oceniła, że nie ma takiej możliwości i gość „nie ma prawa umieszczać informacji o produkcie podczas procesu stanowienia prawa”. Redaktor zgodnie z sugestiami pani mecenas zdemontował dekorację.
Uwagi przewodniczącej należy odebrać przede wszystkim jako małostkowość, nadgorliwość i zwyczajną złośliwość pod adresem nielubianego przez nią dziennikarza. Nieporozumieniem jest twierdzenie, że intencją Krzysztofa Przekopa była reklama produktu podczas sesji. Jeżeli A. Dobrowolskiej tak bardzo przeszkadzała nazwa naszego tygodnika, to dlaczego nigdy nie kwestionowała działalności innych redakcji, kiedy np. korzystały na sesji z mikrofonów, na których widniały nazwy reprezentowanych przez nich mediów? Idąc za tokiem myślenia pani przewodniczącej inne absurdy można mnożyć. Były jednak znacznie bardziej poważne sytuacje.
Chodkiewicz reklamował firmę
Obecny zastępca burmistrza Filip Chodkiewicz jako radny poprzedniej kadencji używał podczas obrad rady miejskiej laptopa, na którym naklejona była duża reklama bliskiej mu firmy. Trudno sobie przypomnieć, aby ktokolwiek zwrócił mu uwagę na niestosowne zachowanie, czy na niezgodną z prawem reklamę podczas procesu stanowienia prawa. Co ciekawe usługi prawne dla urzędu świadczyła wówczas ta sama osoba, co obecnie. Ówczesny przewodniczący rady miejskiej niejednokrotnie prezentował na obradach nazwę konkretnego podmiotu gospodarczego, co nie budziło żadnych zastrzeżeń. Przywołana historia dobitnie pokazuje, że „co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie”.
*Artykuł ukazał się w 49/2020 numerze "Przeglądu Powiatowego".
Napisz komentarz
Komentarze