Mniej więcej dwadzieścia siedem lat temu poznałem panią Laurę Gąsiewską. Przyszła do mojego biura, by dać ogłoszenie, że poszukuje darczyńców dla hospicjum. W tamtym czasie przeszła na nauczycielską emeryturę i została poproszona, by w wakacje zaopiekować się dziećmi z hospicjum na Kaczym Dołku. Okazało się, że wakacje lekko się przedłużyły. Pani Laurze zaczął pomagać jej mąż Janusz. Wówczas i ja zostałem przyciągnięty do niewielkiej aktywności na rzecz tych dzieci. A było ich wówczas prawie dwie setki. Pamiętam dwie historie. Pierwsza, gdy pojechaliśmy do PSS Społem prosić o chleb dla dzieci i ich rodzin. Bogdan Samel, prezes PSS, nie tylko przez wiele lat woził do hospicjum chleb, dostarczał także zupy, słodycze i trudno wymienić co jeszcze. Druga historia jest związana z firmą Balt Yacht. Pojechaliśmy z panią Laurą do państwa Kozłowskich z prośbą co łaska. Pani Laura opowiadała, że brakuje kuchenek, lodówek, zamrażarek, zmywarek, a sanepid wymaga. Nie minęło wiele godzin od naszej wizyty, gdy odebrałem telefon od pani Laury, że przyjechały wszystkie potrzebne sprzęty i właśnie je wnoszą i montują.
To były bardzo wzruszające momenty. Nie brakowało też innych wzruszeń, gdy organizowaliśmy razem wycieczki, wigilie, śniadania wielkanocne. Ostatnie na Wielkanoc 2019.
Niezwykle długie wakacje Laury Gąsiewskiej w hospicjum Katolickiego Towarzystwa Służby Dzieciom dobiegły końca. Pani Laura odeszła. Zostawiła za sobą wiele serca, wielu lepszych wychowanków. Chylę czoła pani Lauro.
Zapraszam do przeczytania wspomnienia zatytułowanego „Oddała serce dzieciom”.
Napisz komentarz
Komentarze