Długo zastanawiał się pan nad przyjęciem propozycji zastania drugą osobą w powiecie?
-Zacznę od tego, że końcówka mojej pracy w urzędzie miejskim była bardzo trudna. Gdy podjąłem oficjalną współpracę z panem Wojciechem Walulikiem, to podobnie jak ówczesny burmistrz zostałem utożsamiony przez klub Nasze Miasto, jako największe zło. Moja wspólna droga wyborcza z panem Walulikiem nie pozostała bez znaczenia dla zachowania niektórych miejskich radnych. Przypomnę sytuację z podniesieniem wynagrodzeń dla nauczycieli, czyli wzroście o pół procenta dodatku motywacyjnego. Był to dla części radnych przyczynek do krytyki a przecież chcieliśmy podnieść uposażenie nauczycielom. Dyskusje trwały godzinami, choć dotyczyły rzeczy oczywistej. Całokształt nieprzyjemnych zdarzeń doprowadził do tego, że stanąłem w bardzo trudnej sytuacji. Do tego doszła też przegrana burmistrza Walulika. Nie bardzo widziałem możliwość współpracy ze zwycięską ekipą, dlatego zastanawiałem się nad swoją dalszą drogą. Miałem możliwość powrotu do szkoły. W powiecie wygrało Prawo i Sprawiedliwość. Wydawało się, że to oni utworzą z kimś koalicyjną większość. Komitet, z którego startowałem prowadził rozmowy z panem starostą. Znaleźliśmy porozumienie, choć decyzja o przyjęciu stanowiska wicestarosty nie została przeze mnie podjęta szybko. Jednak po dokładnej analizie zdecydowałem się na nią przystać.
Napisz komentarz
Komentarze